wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 3 - Wspominałam już, że cię nie znoszę?


*Emily*

- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. – wysapała blondynka, gdy tylko wpadła do mojego domu.

- Kolejny genialny pomysł? – spytałam patrząc na nią spode łba. Fakt, że minął już tydzień od feralnej rozmowy w centrum handlowym, nie zmienił mojego nastawienia do ‘świetnych’ pomysłów panny Grey.

- Ten będzie serio genialny, uwierz mi… - mówiła usiłując unormować oddech.

- No musi być serio genialny, skoro tu biegłaś. – spojrzałam na nią.

- Tak. Więc dzisiaj cały swój dzień oddajesz w moje ręce. – powiedziała uśmiechnięta.

- Okey, mam tylko nadzieję, że uwzględniłaś Sophie w swoim planie. – powiedziałam.

- Twoja idealna przyjaciółka już się wszystkim zajęła. – mówiła dumna z siebie.

- To mów jaki jest ten twój cudny plan na dziś.

- Masz 10 minut, żeby się ubrać jak na… - zamyśliła się. – Ubierz się normalnie, ale ładnie jak zawsze. – dodała.

- Co ty kombinujesz Grey? – spojrzałam na nią podejrzliwie.

- Spodoba ci się. – powiedziała uśmiechnięta.

- No nie wiem.. Ostatni twój super plan jakoś nie przypadł mi zbytnio do gustu. – powiedziałam wspominając wymianę zdań z mulatem.

- Powiedzmy, że teraz chcę to naprawić. – powiedziała, wchodząc za mną po schodach na górę i udając się od razu do mojej szafy. – To.  – powiedziała wymachując mi przed twarzą rzeczami.

- To idź jeszcze ubrać małą, a ja w tym czasie się ogarnę. – zasugerowałam.

 - A, nie, nie, moja droga.. – zaprotestowała – Sophie będzie dzisiaj robiła co innego. – powiedziała z iskierką w oczach.

- Co? – spytałam poważnie. Ja mogę się dać wmanewrować w jakieś głupie pomysły Caroline, ale jeśli chodzi o moją siostrzyczkę, muszę mieć 100% pewności co, gdzie i jak.

- Moja mama się nią zajmie. – uśmiechnęła się. – Więc niczym się nie martw, Soph będzie pod dobrą opieką. – klasnęła w dłonie, zadowolona. Caroline i jej rodzice, to jedyne osoby, którym mogę zostawić Sophie pod opiekę, nie martwiąc się czy wszystko jest okey.

        Związałam włosy w szybkiego koka, bo tak było mi najlepiej w gorące dni, lekko się umalowałam, a górną powiekę pociągnęłam kredką.

- Sophie. – weszłam po 10 minutach do pokoju siostrzyczki. – Jedziesz dzisiaj do cioci, cieszysz się? – spytałam, a mała od razu odłożyła lalki, którymi się bawiła i stała w gotowości do wyjścia.

- Świetnie. – blondynka, była cała przepełniona energią i entuzjazmem. Aż za bardzo. Zaczynałam się zastanawiać co ona kombinuje.

 

        Po 20 minutach odprowadziłyśmy Sophie do rodziców Caroline i ruszyłyśmy w nieznanym mi kierunku.

- Gdzie idziemy? – spytałam.

- A to jest niespodzianka. – odparła. – A właśnie, propo niespodzianki, to zamknij oczy. – powiedziała i przewiązała mi oczy chustą.

- Chcesz mnie zabić czy porwać? – zaśmiałam się.

- To drugie. – powiedziała i słyszałam tylko, że pisze do kogoś smsa.

- Caroline, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że ja z zawiązanymi oczami, daleko nie dojdę? – spytałam sarkastycznie i czekałam, aż blondynka złapie mnie za rękę, żeby mnie jakoś poprowadzić.

- Ach.. Fakt. – dodała i zachichotała.

- Co ty się tak cieszysz Grey? Hmm… - spytałam.

- Oj cicho bądź. Zobaczysz. – odpowiedziała. – Mogę ci tylko obiecać, że dzisiejszy dzień i wieczór, będą najlepszymi godzinami w twoim życiu. – zaśmiała się.

- Już się boję. – jęknęłam.

 

*Harry*

- Chłopaki ogarnijcie tu trochę. Zaraz mamy mieć gości. – powiedziałem schodząc do salonu.

- Co ty kombinujesz z tymi gośćmi? – zapytał mulat, wnikliwie mi się przyglądając. Od wczoraj wieczora, kiedy powiedziałem mu, że mam dla niego niespodziankę, łazi za mną jak małe dziecko i wciąż o to pyta.

- Niespodzianka. – odparłem i wystawiłem mu język.

- Jak jeszcze raz użyjesz tego słowa to ci coś zrobię. – powiedział poirytowany, ale nie ze złości, tylko z ciekawości. Tak, tak, Zayn Malik to chyba najbardziej ciekawska osoba jaką znam.

- Spokojnie. Jak zobaczysz o co chodzi, to mi do końca życia będziesz dziękował na kolanach.

- Uuu… On musi mieć niezłą tą niespodziankę, skoro jest tak pewien, że będziesz mu dziękował. – wtrącił Lou.

- Oj tak… - zaśmiałem się szyderczo. Kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi. – Ja otworzę. Czekajcie w salonie. – uśmiechnąłem się i poszedłem. – Witam piękne panie. – powiedziałem wyszczerzony od ucha do ucha. Nie wiem czy bardziej z powodu, że przyszła Caroline, czy tego jaką Malik za chwile będzie mieć minę. Cmoknąłem blondynkę  policzek, a w zasadzie to bliżej ust niż policzka.

- To moja przyjaciółka Emily. – powiedziała Caroline i odwiązała brunetce chustę, która zasłaniała jej wcześniej widoczność. Dziewczyna była zdziwiona, bardzo zdziwiona. Jednak jej mina chyba nie do końca wyrażała pozytywne zaskoczenie.

- Miło poznać. – uśmiechnąłem się i podałem jej rękę. – Harry. – dodałem. Wymusiła uśmiech.

- Emily. – powiedziała krótko i spojrzała na przyjaciółkę. – To jest ten twój genialny pomysł? – syknęła zabijając blondynkę wzrokiem.

- Zapraszam dalej. – powiedziałem, próbując trochę rozładować napięcie jakie się między nimi wytworzyło. Widziałem, że Emily nie jest zbyt zadowolona z tej wizyty, jednak Caroline pociągnęła ją za rękę i poszły razem ze mną do salonu. – Przedstawiam wam Caroline i Emily. – wyszczerzyłem się w stronę chłopaków.

 

*Zayn*

- Przedstawiam wam Caroline i Emily. – powiedział loczek, a ja spojrzałem w stronę gości. O… Mój.. Boże… To nie może być ona?! Nie wierzę, że Harremu udało się znaleźć tą dziewczynę z centrum! Tą blondynkę kojarzyłem, bo Hazza robił do niej maślane oczka. Jednak widokiem brunetki byłem kompletnie zszokowany. Nie wierzę, że widzę ją po raz drugi. Uśmiechnąłem się po chwili, kiedy dotarło do mnie, że dziewczyny mnie obserwują, a ja prawdopodobnie mam otwartą z szoku szczękę. Blondynka, podejrzewam, że Caroline, bo to o niej nawijał Hazza przez ostatni tydzień,  była cała rozpromieniona i uśmiechnięta. Jednak brunetka, jak wnioskuję Emily nie wyglądała na zadowoloną. No, ale chyba by tu nie przychodziła gdyby nie chciała? Mam rację?

- W końcu poznałem twoje imię. – podszedłem do niej uśmiechnięty i ująłem jej dłoń, lekko ją całując. – Więc, może zacznijmy tak jak powinniśmy byli na rozdawaniu autografów. Ja jestem Zayn. – dokończyłem, jednak ona nie wyglądała na zbyt wzruszoną moją przemową.

- Odpuść sobie fałszywe bycie miłym. – skwitowała. Przyjaciółka stuknęła ją lekko w bok, a do mnie uśmiechnęła się przepraszająco.

- Miło mi cię poznać, Caroline. – odwzajemniłem uśmiech i podszedłem do blondynki. – Harry sporo o tobie mówił. – dodałem, a ona się zarumieniła.

 

*Emily*

Nienawidzę jej! Nienawidzę! Jak mogła wymyślić coś aż tak głupiego?! Grr… Jak  Caroline mogła wpaść na tak beznadziejny pomysł?! Ona miewała już głupie pomysły, ale patrząc na to teraz, to wszystkie najgłupsze, były cudowne w porównaniu z tym. Jak ona mogła mnie przyprowadzić do domu chłopaków?! Do Zayna, na którego byłam tak wściekła! Co jej odbiło?!

- Caroline możemy zamienić słówko? – spojrzałam na nią wymownie, kiedy usiedliśmy już wszyscy w salonie. Wstała i obie udałyśmy się do kuchni. – Odbiło ci?! – syknęłam na przyjaciółkę. – Co ci do cholery przyszło do głowy?! Jakim cudem mogłaś wpaść na aż tak głupi pomysł?! – mówiłam cicho, ale tonem jakbym się z nią kłóciła i gestykulowałam rękami. – Po co mnie tu przyprowadziłaś? – spytałam wściekła.

- Chciałam, żebyś go lepiej poznała. – mówiła broniąc się.

- Uwierz mi, że wystarczyło mi poznawania go po spotkaniu w centrum!

- Em, nie wiesz jaki on jest. – mówiła broniąc chłopaka. No ja chyba śnię, ona go jeszcze broni?!

- A ty wiesz? – spytałam nabuzowana.

- Emily, daj mu szansę… Spróbuj go poznać. – prosiła.

- Jestem tu pierwszy i ostatni raz. – powiedziałam krótko i wróciłyśmy do salonu.

- Jeszcze się przekonamy. – mruknęła pod nosem blondynka, a ja zmroziłam ją wzrokiem.

- To co macie ochotę robić dziewczyny? – spytał Lou.

- Jest śliczna pogoda, może skoczymy nad morze? – zaproponował Liam.

- Świetny pomysł. – powiedział Niall, a Lou, Zayn i Harry mu zawtórowali.

- No może i świetny, ale ja nie mam kostiumu. – powiedziałam.

- Masz. – uśmiechnęła się szeroko blondynka. – Wzięłam go z twojej szafy. – zaśmiała się.

- To co, jedziemy? – spytał Louis.

- Niech wam będzie. – odpowiedziałam.

        Samochód prowadził Lou, obok niego siedział Liam, z tyłu Harry i Caroline, oraz ja, między Niallem i Zaynem. Oddałabym wszystko, żeby jego miejsce zajął ktokolwiek inny, jednak wydaje mi się, że mulat już zaplanował, że będzie siedzieć obok mnie. Bo gdy tylko wsiadłam do auta, on wsiadł zaraz za mną i usiadł tuż obok mnie, wyszczerzając się.

- Ile masz lat Emily? – spytał Niall.

- Kobiet się o wiek nie pyta. – zaśmiałam się. – 19 – dodałam.

- Ooo… To tyle co ja. – uśmiechnął się i mnie przytulił. Niall jest bardzo pogodnym, zabawnym i miłym chłopakiem. Znamy się zaledwie godzinę, a on mnie traktuje jak swoją przyjaciółkę z dzieciństwa. Dobrze się czuję w towarzystwie takich osób. Polubiłam tego blondaska. – Studiujesz? – dopytywał.

- Tak. – uśmiechnęłam się.

- A co?

- A co ty taki ciekawski jesteś. – zaśmiałam się pogodnie. – Fotografię. – odpowiedziałam.

- Wow… Ale fajnie. – zachwycił się. – Pokażesz mi jakieś swoje zdjęcia?

- Wejdź do jej pokoju to dostaniesz oczopląsu od tych zdjęć. – zaśmiała się moja przyjaciółka. – Ma całe ściany poobklejane… Najstarsze zdjęcia to chyba te sprzed 4 lat, co Em? – kontynuowała.

- Jakoś tak. – uśmiechnęłam się wspominając, jak 4 lata temu w wakacje robiłyśmy sobie zdjęcia. Wtedy traktowałyśmy to jak dobrą zabawę, choć zdjęcia wyszły naprawdę niezłe. Wtedy mówiłam, że kiedyś będę studiować fotografię. A teraz proszę… Właśnie spełniam swoje marzenie. Pamiętam jak na koniec wakacji mama powiedziała mi, że jest w ciąży i jak to wtedy przyjęłam. Popłakałam się, bo dla mnie to było straszne. Miałam mieć siostrę o ponad 14 lat młodszą. Miałam mieć małego, płaczącego bachora w domu. Przypomniałam sobie tamte wakacje z rodzicami i łezka zakręciła mi się w oku.

- Emily. – przyjaciółka wstała ze swojego siedzenia i przytuliła mnie mocno. – Nie myśl teraz o tym. – wyszeptała mi do ucha, a ja próbowałam zmienić bieg swoich myśli.

- A ty Niall podobno grasz na gitarze? – próbowałam zmienić temat.

- Mhm. – przytaknął uśmiechnięty.

- Więc w zamian za obejrzenie moich zdjęć liczę na jakąś specjalną piosenkę. – uśmiechnęłam się.

 

*Caroline*

        Przez tydzień spotykaliśmy się z Harrym codziennie i muszę powiedzieć, że naprawdę mocno się do siebie zbliżyliśmy. Dobrze się z nim dogaduję i cały czas mamy tematy do rozmów.

Jedną z rzeczy, które przez ten tydzień były głównym tematem naszych rozmów była niespodzianka dla Zayna i Emily. Podejrzewałam, że przyjaciółka nie zareaguje zbyt entuzjastycznie na ponowne spotkanie mulata. Jednak Harry cały czas mówił mi, że widzi że Zayn naprawdę cały czas myśli o Em i o tym co zrobił. I po opowieściach loczka, trzeba mu przyznać rację, wygląda na to, że Malik zadłużył się w mojej przyjaciółce. Kiedy Emily opowiedziała mi o ich ostrej wymianie zdań w centrum, faktycznie miałam trochę inne zdanie o Zaynie, jednak kiedy Harry mi o nim opowiadał, o jego charakterze, o tym jaki jest i jak się zachowuje… Stwierdziłam, że to dobry facet dla Emily i ja ich ze sobą zeswatam. Choćby ona mówiła co innego ja i tak wiem, że prędzej czy później coś między nimi zaiskrzy. Patrząc na obecne zachowanie mojej przyjaciółki to raczej opcje później jest bardziej prawdopodobna. – zaśmiałam się w duchu.

- I co, Zayn trochę zmienił do ciebie nastawienie, co? – spytałam przyjaciółki, kiedy opalałyśmy się na plaży, a chłopaki byli w wodzie.

- I tak jest dupkiem, a ciebie zabiję za to. – mruknęła.

- Czemu jesteś aż tak na niego wkurzona? – spytałam.

- Bo trafił podczas tej kłótni w mój słaby punkt. – powiedziała cicho, a ja domyśliłam się, że musiał powiedzieć coś o jej rodzicach.

- Emily, przecież on nie miał pojęcia. – mówiłam próbując jakoś oczyścić mulata.

- Nie chcę o tym gadać. – powiedziała.

 

*Emily*

- Kimkolwiek jesteś odsłoń mi światło. – powiedziałam nie otwierając oczu, kiedy ktoś stanął nade mną.

- Bardzo chętnie. – usłyszałam lekko zachrypnięty głos. – Nie słyszałaś, że woda lepiej opala? – otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą Zayna, który teraz brał mnie na ręce.

- Puść mnie. – syknęłam.

- No nie wiem czy tego chcesz. – odparł stojąc już w wodzie.

- Odstaw mnie na brzeg. – zażądałam, patrząc na niego wściekle.

- Ładnie wyglądasz jak się denerwujesz. – powiedział uśmiechając się.

- Odstaw mnie na brzeg do jasnej cholery.

- A co z tego będę miał? – patrzył na mnie.

- Ocalisz swoje marne życie. – syknęłam.

- Śmierć z ręki tak pięknej dziewczyny to kusząca propozycja. – uśmiechnął się.

- Mówię po raz ostatni. – ciągnęłam wściekła – Odstaw mnie na ten pieprzony brzeg. – dodałam patrząc na niego bykiem.

- Jak dostanę buziaka. – powiedział uśmiechając się chytrze.

- Prędzej wyląduję w tej wodzie niż dam ci buziaka. – powiedziałam ironicznie.

- Jak wolisz. – uśmiechnął się i puścił mnie.

- Aaa!!! Zimna! – darłam się.

- Sama chciałaś. – uśmiechnął się triumfująco.

- Wspominałam już, że cię nie znoszę? – spytałam wściekła, wychodząc na brzeg.

- Coś ci się wymsknęło. – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Udałam się z powrotem na ręcznik, a brunet położył się tuż obok mnie.

- Będziesz tak za mną łaził krok w krok? – spytałam.

- Póki mi nie wybaczysz tej głupiej wymiany zdań w centrum. – powiedział patrząc mi w oczy. – Emily, przepraszam miałem zły dzień, zachowałem się jak idiota. – mówił. – Nie chciałem cię zranić. – dodał i złapał mnie za rękę. Przeszedł mnie po ciele dziwny, przyjemny prąd, jednak odruchowo wyszarpnęłam dłoń.

- Fakt, zachowałeś się jak idiota. – przyznałam. – Ale wydaje mi się, że to już ci mówiłam. A teraz pozwól mi się opalać. – dokończyłam. Wiem, że to co powiedziałam było chamskie i oschłe, ale tak już mam. Kiedy ktoś wkracza na pole uczuć, na którym może mnie zranić, ja odruchowo odpycham go, tym samym raniąc. Temat mojej rodziny jest dla mnie wyjątkowo bolący i delikatny, i od razu gdy ktoś go rozpoczyna ja zachowuję się w ten sam sposób. A rozmowa o naszej kłótni w centrum właśnie do tego tematu się sprowadzała.

 

~*~
Co sądzicie o tym rozdziale? ;>
+ Baaaardzo dziękuję za wasze komentarze, bo są one dla mnie mega ważne ;D


+ Tradycyjnie fragment kolejnego rozdziału ;)


~*~
 
Od dwóch tygodni myślę cały czas o Emily. O tym czemu się tak zachowuje, czemu trzyma mnie na taki dystans i jest dla mnie taka chłodna. W stosunku do Nialla zachowuje się zupełnie inaczej. Wiem, że nawaliłem wtedy w centrum handlowym, ale przepraszałem ją już za to kilka razy. Za każdym razem gdy ją widzę to zaczyna mi szybciej bić serce, uśmiech od razu pojawia mi się na twarzy. Ta dziewczyna jest śliczna, inteligentna i do tego ma temperament. Jest idealna!
- Ej, Romeo. – wyrwał mnie z zamyśleń Lou. – Zaraz idziemy na wywiad. – upomniał.


4 komentarze:

  1. rozdział świetny !
    aaa i i mam dla ciebie niespodziankę !
    wejdź na mojego bloga zayn-dawny-przyjaciel.blogspot.com
    narazei jeszcze nie, ale tak o 30 minut :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za tak szybko dodany rozdział. Uwielbiam to opowiadanie. Bo ja w ogóle lubię historię w stylu: Kto się czubi ten się lubi" :) Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy ;D
    Serio cudowny :D
    Nie mogę się doczekać nn ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do nagrody Liebster Avards.
    http://storywith-onedirection.blogspot.com/2012/11/liebster-award_23.html

    OdpowiedzUsuń