*Emily*
- Gotowa? – przyjaciółka
weszła do mojego domu jak zwykle uśmiechnięta. Jak ja jej zazdroszczę. Ma kochającą
rodzinę. Jej mama, blondynka, to po niej
Caroline odziedziczyła te wspaniałe gęste blond włosy i głębokie niebieskie
oczy, Ashley Grey jest zabawną, otwartą i szczerą 38-letnią kobietą. W zasadzie
to moją ciocią, bo przyjaźnimy się z Caroline od przedszkola, czyli już jakieś…
O matko! To już 15 lat! Jej tata, zabawny 40-latek, w ich domu zawsze jest
pełno śmiechu i radości, czyli atmosfery, której mnie bardzo brakuje. To oni
pomogli mi, gdy tak bardzo tego potrzebowałam. Łzy napłynęły mi do oczu na
wspomnienie tego wszystkiego. – Ej! – Caroline zauważyła moją minę, szybko
podeszła i przytuliła mnie. – Nie myśl o tym, kochana.
- Idziemy? – spytałam,
próbując skierować swoje myśli na inny tor.
- Sophie też już gotowa?
- Tak, ciociu! – wykrzyknęła
mała zbiegając po schodach i wpadając Caroline w ramiona.
- No to idziemy. – klasnęła
w dłonie blondynka i otworzyła drzwi. Wzięłam z szafki torebkę i klucze, poczym
zamknęłam dom i udałyśmy się do centrum handlowego, w którym miał być dziś
charytatywny koncert One Direction. Swoją drogą to Caroline też ma pomysły –
zaśmiałam się pod nosem.
Kiedy dotarłyśmy na miejscę, trochę przeraził mnie widok
tłumu wrzeszczących fanek. No tak, w końcu koncert takich gwiazd to niezłe
wydarzenie. Od razu wzięłam Sophie na ręce, żeby mi nigdzie nie uciekła.
- Tylko się mnie pilnuj. –
powiedziałam, a ona tylko skinęła głową i zaczęła mierzyć wzrokiem to co ją
otaczało.
- No musisz przyznać, że
niezłe z nich ciacha. – powiedziała przyjaciółka patrząc na scenę.
- No nieźli są. –
przytaknęłam bez emocji, bo plan Caroline nie wydawał mi się szalony. On był
niemożliwy do spełnienia. Przepychałyśmy się jak najbliżej sceny, w między
czasie Caroline wzięła ode mnie Sophie, bo stwierdziła, że to ona chce ją
nosić. Wiadome jest, że nie protestowałam, bo Soph ma już 3,5 roku i nie jest
taka lekka jakby się mogło wydawać.
*Harry*
Śpiewaliśmy właśnie ‘I want’, kiedy zauważyłem pod sceną
drobną blondynkę z dzieckiem na rękach, kołyszącą się w rytm muzyki i
śpiewającą razem z nami. Wyglądała na około 18-20 lat, więc 4 letnia
dziewczynka na jej rękach trochę mnie dziwiła. No cóż.. Może wpadka –
pomyślałem. Obok niej stała średniego wzrostu szczupła i ładna brunetka. Po
dziewczynie z dzieckiem spodziewałem się bardziej chłopaka stojącego obok. Obie
dziewczyny były naprawdę ładne i obie wpadły mi w oko. Z blondynką złapałem
przez chwilę kontakt wzrokowy i uśmiechnąłem się do niej, ona odwzajemniła
gest, pokazując rządek równych, białych zębów. Kiedy patrzeliśmy sobie przez
chwilę w oczy przeszedł mnie jakiś dziwny prąd. Zakochanie? Pff.. Harry Styles
się nie zakochuje. To w nim się zakochują.
*Emily*
Po zakończonym występie mała bardzo chciała iść po autografy
i zdjęcia do chłopców, Caroline oczywiście też spodobał się ten pomysł, więc
obie naciskały mnie, żebyśmy tam poszły.
- Spójrzcie ile tam jest
osób. Nie będę się pchała z mała w taki tłum. – powiedziałam stanowczo.
- To poczekamy, aż się
zmniejszy. – odpowiedziała blondynka, twardo stawiając na swoim.
- To może w tym czasie
pójdziemy na lody? – zaproponowałam, bo kolejka, która ustawiła się do chłopców
była naprawdę gigantyczna!
- Tak! Ja chce lody! –
krzyknęła Sophie.
- Okey, ale jeszcze tu
wrócimy. – patrzyła na mnie czujnym wzrokiem Caroline, podejrzewając pewnie, że
chce się wymigać. Ale chyba ja też miałam ochotę tam iść i poznać tych
chłopaków.
*Harry*
Rozdawaliśmy autografy i
pozowaliśmy do zdjęć z fanami, więc uśmiech nie schodził nam z twarzy. Naprawdę
lubimy to co robimy i sprawia nam to mnóstwo radości, a takie spotkania z
fanami dają nam siłę i motywację do działania. Jednak podpisując każdy
autograf, wypatrywałem dziewczyny, która stała pod sceną. Nie mogę zapomnieć
jej twarzy i wzroku. I tego uczucia, które mnie przeszyło gdy patrzyłem jej w
oczy. Nie! Harry! Nie zauroczyłeś się w
niej! To tylko fanka, jak każda inna. Tylko, że w tej jest coś szczególnego…
- Harry.. – szturchnął mnie
ramieniem Malik. – Mówię coś do ciebie!
- Sory, zamyśliłem się. –
powiedziałem, a przed oczami znów miałem postać blondynki. Fanek było już coraz
mniej, więc niedługo pewnie będziemy się zbierać. A ja muszę zobaczyć tą
dziewczynę spod sceny po raz drugi.
- O czym tak myślisz? –
zaśmiał się Zayn.
- Nieważne. – odchrząknąłem
i wróciłem do podpisywania. – Dla kogo? – spytałem nie podnosząc wzroku na
osobę stojącą przede mną.
- Dla Caroline. – usłyszałem
melodyjny głos i wtedy spojrzałem na blondynkę stojącą przede mną.
- Caroline… Piękne imię. –
uśmiechnąłem się zalotnie. – Chcesz też zdjęcie.
- No pewnie. – zaśmiała się
blondynka. Zrobiliśmy sobie zdjęcie, a ja chciałem ją jeszcze na chwilę
zatrzymać.
- Podasz mi swój numer? –
spytałem nieśmiało i spojrzałem jej w oczy. W piękne, bezkresne niebieskie
oczy.
- Jeśli mi obiecasz, że
zrobisz z niego użytek. – odpowiedziała uśmiechając się zalotnie.
- Obiecuję. – odwzajemniłem
uśmiech ukazując szereg białych zębów i dołeczki w policzkach. – Masz śliczne
oczy. – powiedziałem.
- Dziękuję. – zarumieniła
się, poczym pochyliła się nad stołem, odkrywając trochę dekolt i chwyciła
długopis i kartkę, żeby zostawić mi na niej swój numer.
- To ja dziękuję. –
uśmiechnąłem się szelmowsko.
- Za co? – spytała.
- Za to. – pomachałem jej
kawałkiem kartki, na której przed chwilą zapisała swój numer. Uśmiechnęła się i
podeszła po autograf do Malika.
*Emily*
- Sophie poczekaj! – goniłam
dziewczynkę, która gdy tylko postawiłam ją na ziemi pobiegła do stolika, przy
którym stało już teraz tylko dziewczyn, szczerzących się do chłopaków. Jednak
na darmo, bo ona była już przy stoliku. Fakt, że była trochę na mała nie
pozwalał jej nawet spojrzeć ponad blat co wyglądało komicznie, więc szybko
podeszłam i wzięłam ją na ręce. – Prosiłam, żebyś na mnie poczekała. –
skarciłam ją.
- Przepraszam. – spojrzała
na mnie błagalnie.
- Sophie proszę nie uciekaj
mi tak. – dodałam.
- Wybaczcie, że przerywam
wam tą jakże rodzinną chwilę, ale dla kogo ma być autograf? – spytał
nieprzyjemnie mulat, chyba Zayn.
- Dla Sophie. –
odpowiedziałam, patrząc na niego chłodno.
- Jeszcze coś? – spytał znów
niegrzecznie, podając małej kawałek kartki.
- Ja chcę zdjęcie. –
powiedziała szczęśliwa.
- Sophie, wydaje mi się, że
pan nie ma ochoty na zdjęcia. – powiedziałam, a dziewczynka posmutniała.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i wyciągnął ręce, żeby wziąć ode mnie małą.
Podałam mu ją i wyciągnęłam telefon, żeby zrobić im zdjęcie. - Dzięki. –
mruknęłam, gdy oddał mi ją. Chłopak siedzący obok Zayna, brunet z burzą loków
na głowie, chyba Harry przyglądał się całemu zdarzeniu.
- Taka młoda, a dziecko
sobie strzeliła. – mruknął pod nosem mulat. Teraz to już przesadził.
- Co powiedziałeś?! – spytałam
wściekła.
- To co słyszałaś.-
powiedział bezczelnie. – Wpadka tak? – dociekał chamsko. Co za dupek!
- Wpadką to byłeś ty! –
krzyknęłam wściekła.
- Nie potrafisz się
przyznać, że wpadłaś z chłopakiem? To się zdarza. – powiedział ironicznie
patrząc na mnie zawistnie.
- Posłuchaj mnie dupku! –
patrzyłam na niego z ogromną wściekłością. – Może ty byłeś wpadką.. Może
rodzice cię nie wychowali. Ba! Na pewno cię nie wychowali! Więc pozwól, że ja
udzielę ci małej lekcji dobrego wychowania. – mówiłam zaciskając pięści ze
wściekłości. – Punkt 1: nigdy nie oceniaj ludzi po pozorach! Bo Sophie to moja
siostra. – mówiłam dalej patrząc mu w oczy, w których zaczynałam widzieć
skruchę. – Punkt 2: trzymaj dziób na kłodkę, nawet jeśli masz wielką ochotę coś
powiedzieć, zostaw to dla siebie! – ciągnęłam monolog i czułam, że łzy
wściekłości pojawiają się w moich oczach.
- Może ciebie rodzice nie
wychowali. Tego już się nie da zmienić. – powiedział bez emocji. – Ale przekaż
im ode mnie, żeby twoją siostrę – wskazał na Sophie, która patrzyła na całą
sytuację - wychowali lepiej. – dupek trafił w mój czuły punkt. Łza spłynęła mi
po policzku. – A tak poza tym to ładna jesteś. – powiedział z uśmiechem.
- Pieprz się! – krzyknęłam i
odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
- Jeśli zgodzisz się ze mną.
– mówił pewny siebie. – Poczekaj!– złapał mnie za nadgarstek. – Ostry masz
charakterek. – powiedział. – Lubię takie. – uśmiechnął się.
- A ja nie lubię dupków! –
krzyknęłam i wyrwałam mu się. – Gwiazdorek.- prychnęłam. – Idiota. – dodałam.
Otarłam łzy z policzków i odeszłam kawałek dalej, żeby usiąść i ochłonąć.
- A co to znaczy dupek? –
spytała Sophie
- To bardzo nieładne
określenie i nie powinno się tak do nikogo mówić. – usłyszałam głos, który
przed chwilą wyprowadził mnie z równowagi. – A jak już się tak mówi, to trzeba
przeprosić. – powiedział triumfalnie.
- Twoje niedoczekanie. –
mruknęłam.
- To może mi chociaż powiesz
jak masz na imię? – spytał.
- Nie wydaje mi się, aby ta
informacja była ci do czegoś potrzebna. – odpowiedziałam oschle i wzięłam małą
na ręce. Zmierzyłam go wzrokiem i wyszłam z centrum.
~*~
Jest rozdział 1 ;) Co o nim sądzicie?
+ Pomyślałam, że zrobię wam zachętę na dodawanie komentarzy i dodam kawałek rozdziału 2. ;D
"- Jesteś śliczna. – mówiłem trzymając
jej twarz w dłoniach. Dzieliło nas kilka centymetrów.
- A ty przystojny. – odparła
figlarnie się uśmiechając.
- Podobasz mi się. –
patrzyłem jej głęboko w oczy i czułem jakby oprócz nas nic innego nie istniało.
– Bardzo.. – szepnąłem, zbliżając swoje usta do jej delikatnych warg. Niczego w
tym momencie nie pragnąłem tak jak pocałunku z tą przepiękną brunetką. Chciałem
poczuć już smak jej warg. Poczuć jej bliskość. Jedną ręką objąłem ją w talii, a
drugą zagarnąłem jej kosmyk włosów za ucho. – Bardzo…"
To taka mała motywacja ode mnie, dla was ;)
kurde chce kolejny !
OdpowiedzUsuńjaki ten wspaniały
aż mam dreszcze, kurde.ee
czekam nn <3
czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńPiszesz zajebiście dlatego bym chciała żebyś oceniła mojego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://nie-zamkne-sie-przed-toba.blogspot.com/