wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 3 - Wspominałam już, że cię nie znoszę?


*Emily*

- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. – wysapała blondynka, gdy tylko wpadła do mojego domu.

- Kolejny genialny pomysł? – spytałam patrząc na nią spode łba. Fakt, że minął już tydzień od feralnej rozmowy w centrum handlowym, nie zmienił mojego nastawienia do ‘świetnych’ pomysłów panny Grey.

- Ten będzie serio genialny, uwierz mi… - mówiła usiłując unormować oddech.

- No musi być serio genialny, skoro tu biegłaś. – spojrzałam na nią.

- Tak. Więc dzisiaj cały swój dzień oddajesz w moje ręce. – powiedziała uśmiechnięta.

- Okey, mam tylko nadzieję, że uwzględniłaś Sophie w swoim planie. – powiedziałam.

- Twoja idealna przyjaciółka już się wszystkim zajęła. – mówiła dumna z siebie.

- To mów jaki jest ten twój cudny plan na dziś.

- Masz 10 minut, żeby się ubrać jak na… - zamyśliła się. – Ubierz się normalnie, ale ładnie jak zawsze. – dodała.

- Co ty kombinujesz Grey? – spojrzałam na nią podejrzliwie.

- Spodoba ci się. – powiedziała uśmiechnięta.

- No nie wiem.. Ostatni twój super plan jakoś nie przypadł mi zbytnio do gustu. – powiedziałam wspominając wymianę zdań z mulatem.

- Powiedzmy, że teraz chcę to naprawić. – powiedziała, wchodząc za mną po schodach na górę i udając się od razu do mojej szafy. – To.  – powiedziała wymachując mi przed twarzą rzeczami.

- To idź jeszcze ubrać małą, a ja w tym czasie się ogarnę. – zasugerowałam.

 - A, nie, nie, moja droga.. – zaprotestowała – Sophie będzie dzisiaj robiła co innego. – powiedziała z iskierką w oczach.

- Co? – spytałam poważnie. Ja mogę się dać wmanewrować w jakieś głupie pomysły Caroline, ale jeśli chodzi o moją siostrzyczkę, muszę mieć 100% pewności co, gdzie i jak.

- Moja mama się nią zajmie. – uśmiechnęła się. – Więc niczym się nie martw, Soph będzie pod dobrą opieką. – klasnęła w dłonie, zadowolona. Caroline i jej rodzice, to jedyne osoby, którym mogę zostawić Sophie pod opiekę, nie martwiąc się czy wszystko jest okey.

        Związałam włosy w szybkiego koka, bo tak było mi najlepiej w gorące dni, lekko się umalowałam, a górną powiekę pociągnęłam kredką.

- Sophie. – weszłam po 10 minutach do pokoju siostrzyczki. – Jedziesz dzisiaj do cioci, cieszysz się? – spytałam, a mała od razu odłożyła lalki, którymi się bawiła i stała w gotowości do wyjścia.

- Świetnie. – blondynka, była cała przepełniona energią i entuzjazmem. Aż za bardzo. Zaczynałam się zastanawiać co ona kombinuje.

 

        Po 20 minutach odprowadziłyśmy Sophie do rodziców Caroline i ruszyłyśmy w nieznanym mi kierunku.

- Gdzie idziemy? – spytałam.

- A to jest niespodzianka. – odparła. – A właśnie, propo niespodzianki, to zamknij oczy. – powiedziała i przewiązała mi oczy chustą.

- Chcesz mnie zabić czy porwać? – zaśmiałam się.

- To drugie. – powiedziała i słyszałam tylko, że pisze do kogoś smsa.

- Caroline, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że ja z zawiązanymi oczami, daleko nie dojdę? – spytałam sarkastycznie i czekałam, aż blondynka złapie mnie za rękę, żeby mnie jakoś poprowadzić.

- Ach.. Fakt. – dodała i zachichotała.

- Co ty się tak cieszysz Grey? Hmm… - spytałam.

- Oj cicho bądź. Zobaczysz. – odpowiedziała. – Mogę ci tylko obiecać, że dzisiejszy dzień i wieczór, będą najlepszymi godzinami w twoim życiu. – zaśmiała się.

- Już się boję. – jęknęłam.

 

*Harry*

- Chłopaki ogarnijcie tu trochę. Zaraz mamy mieć gości. – powiedziałem schodząc do salonu.

- Co ty kombinujesz z tymi gośćmi? – zapytał mulat, wnikliwie mi się przyglądając. Od wczoraj wieczora, kiedy powiedziałem mu, że mam dla niego niespodziankę, łazi za mną jak małe dziecko i wciąż o to pyta.

- Niespodzianka. – odparłem i wystawiłem mu język.

- Jak jeszcze raz użyjesz tego słowa to ci coś zrobię. – powiedział poirytowany, ale nie ze złości, tylko z ciekawości. Tak, tak, Zayn Malik to chyba najbardziej ciekawska osoba jaką znam.

- Spokojnie. Jak zobaczysz o co chodzi, to mi do końca życia będziesz dziękował na kolanach.

- Uuu… On musi mieć niezłą tą niespodziankę, skoro jest tak pewien, że będziesz mu dziękował. – wtrącił Lou.

- Oj tak… - zaśmiałem się szyderczo. Kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi. – Ja otworzę. Czekajcie w salonie. – uśmiechnąłem się i poszedłem. – Witam piękne panie. – powiedziałem wyszczerzony od ucha do ucha. Nie wiem czy bardziej z powodu, że przyszła Caroline, czy tego jaką Malik za chwile będzie mieć minę. Cmoknąłem blondynkę  policzek, a w zasadzie to bliżej ust niż policzka.

- To moja przyjaciółka Emily. – powiedziała Caroline i odwiązała brunetce chustę, która zasłaniała jej wcześniej widoczność. Dziewczyna była zdziwiona, bardzo zdziwiona. Jednak jej mina chyba nie do końca wyrażała pozytywne zaskoczenie.

- Miło poznać. – uśmiechnąłem się i podałem jej rękę. – Harry. – dodałem. Wymusiła uśmiech.

- Emily. – powiedziała krótko i spojrzała na przyjaciółkę. – To jest ten twój genialny pomysł? – syknęła zabijając blondynkę wzrokiem.

- Zapraszam dalej. – powiedziałem, próbując trochę rozładować napięcie jakie się między nimi wytworzyło. Widziałem, że Emily nie jest zbyt zadowolona z tej wizyty, jednak Caroline pociągnęła ją za rękę i poszły razem ze mną do salonu. – Przedstawiam wam Caroline i Emily. – wyszczerzyłem się w stronę chłopaków.

 

*Zayn*

- Przedstawiam wam Caroline i Emily. – powiedział loczek, a ja spojrzałem w stronę gości. O… Mój.. Boże… To nie może być ona?! Nie wierzę, że Harremu udało się znaleźć tą dziewczynę z centrum! Tą blondynkę kojarzyłem, bo Hazza robił do niej maślane oczka. Jednak widokiem brunetki byłem kompletnie zszokowany. Nie wierzę, że widzę ją po raz drugi. Uśmiechnąłem się po chwili, kiedy dotarło do mnie, że dziewczyny mnie obserwują, a ja prawdopodobnie mam otwartą z szoku szczękę. Blondynka, podejrzewam, że Caroline, bo to o niej nawijał Hazza przez ostatni tydzień,  była cała rozpromieniona i uśmiechnięta. Jednak brunetka, jak wnioskuję Emily nie wyglądała na zadowoloną. No, ale chyba by tu nie przychodziła gdyby nie chciała? Mam rację?

- W końcu poznałem twoje imię. – podszedłem do niej uśmiechnięty i ująłem jej dłoń, lekko ją całując. – Więc, może zacznijmy tak jak powinniśmy byli na rozdawaniu autografów. Ja jestem Zayn. – dokończyłem, jednak ona nie wyglądała na zbyt wzruszoną moją przemową.

- Odpuść sobie fałszywe bycie miłym. – skwitowała. Przyjaciółka stuknęła ją lekko w bok, a do mnie uśmiechnęła się przepraszająco.

- Miło mi cię poznać, Caroline. – odwzajemniłem uśmiech i podszedłem do blondynki. – Harry sporo o tobie mówił. – dodałem, a ona się zarumieniła.

 

*Emily*

Nienawidzę jej! Nienawidzę! Jak mogła wymyślić coś aż tak głupiego?! Grr… Jak  Caroline mogła wpaść na tak beznadziejny pomysł?! Ona miewała już głupie pomysły, ale patrząc na to teraz, to wszystkie najgłupsze, były cudowne w porównaniu z tym. Jak ona mogła mnie przyprowadzić do domu chłopaków?! Do Zayna, na którego byłam tak wściekła! Co jej odbiło?!

- Caroline możemy zamienić słówko? – spojrzałam na nią wymownie, kiedy usiedliśmy już wszyscy w salonie. Wstała i obie udałyśmy się do kuchni. – Odbiło ci?! – syknęłam na przyjaciółkę. – Co ci do cholery przyszło do głowy?! Jakim cudem mogłaś wpaść na aż tak głupi pomysł?! – mówiłam cicho, ale tonem jakbym się z nią kłóciła i gestykulowałam rękami. – Po co mnie tu przyprowadziłaś? – spytałam wściekła.

- Chciałam, żebyś go lepiej poznała. – mówiła broniąc się.

- Uwierz mi, że wystarczyło mi poznawania go po spotkaniu w centrum!

- Em, nie wiesz jaki on jest. – mówiła broniąc chłopaka. No ja chyba śnię, ona go jeszcze broni?!

- A ty wiesz? – spytałam nabuzowana.

- Emily, daj mu szansę… Spróbuj go poznać. – prosiła.

- Jestem tu pierwszy i ostatni raz. – powiedziałam krótko i wróciłyśmy do salonu.

- Jeszcze się przekonamy. – mruknęła pod nosem blondynka, a ja zmroziłam ją wzrokiem.

- To co macie ochotę robić dziewczyny? – spytał Lou.

- Jest śliczna pogoda, może skoczymy nad morze? – zaproponował Liam.

- Świetny pomysł. – powiedział Niall, a Lou, Zayn i Harry mu zawtórowali.

- No może i świetny, ale ja nie mam kostiumu. – powiedziałam.

- Masz. – uśmiechnęła się szeroko blondynka. – Wzięłam go z twojej szafy. – zaśmiała się.

- To co, jedziemy? – spytał Louis.

- Niech wam będzie. – odpowiedziałam.

        Samochód prowadził Lou, obok niego siedział Liam, z tyłu Harry i Caroline, oraz ja, między Niallem i Zaynem. Oddałabym wszystko, żeby jego miejsce zajął ktokolwiek inny, jednak wydaje mi się, że mulat już zaplanował, że będzie siedzieć obok mnie. Bo gdy tylko wsiadłam do auta, on wsiadł zaraz za mną i usiadł tuż obok mnie, wyszczerzając się.

- Ile masz lat Emily? – spytał Niall.

- Kobiet się o wiek nie pyta. – zaśmiałam się. – 19 – dodałam.

- Ooo… To tyle co ja. – uśmiechnął się i mnie przytulił. Niall jest bardzo pogodnym, zabawnym i miłym chłopakiem. Znamy się zaledwie godzinę, a on mnie traktuje jak swoją przyjaciółkę z dzieciństwa. Dobrze się czuję w towarzystwie takich osób. Polubiłam tego blondaska. – Studiujesz? – dopytywał.

- Tak. – uśmiechnęłam się.

- A co?

- A co ty taki ciekawski jesteś. – zaśmiałam się pogodnie. – Fotografię. – odpowiedziałam.

- Wow… Ale fajnie. – zachwycił się. – Pokażesz mi jakieś swoje zdjęcia?

- Wejdź do jej pokoju to dostaniesz oczopląsu od tych zdjęć. – zaśmiała się moja przyjaciółka. – Ma całe ściany poobklejane… Najstarsze zdjęcia to chyba te sprzed 4 lat, co Em? – kontynuowała.

- Jakoś tak. – uśmiechnęłam się wspominając, jak 4 lata temu w wakacje robiłyśmy sobie zdjęcia. Wtedy traktowałyśmy to jak dobrą zabawę, choć zdjęcia wyszły naprawdę niezłe. Wtedy mówiłam, że kiedyś będę studiować fotografię. A teraz proszę… Właśnie spełniam swoje marzenie. Pamiętam jak na koniec wakacji mama powiedziała mi, że jest w ciąży i jak to wtedy przyjęłam. Popłakałam się, bo dla mnie to było straszne. Miałam mieć siostrę o ponad 14 lat młodszą. Miałam mieć małego, płaczącego bachora w domu. Przypomniałam sobie tamte wakacje z rodzicami i łezka zakręciła mi się w oku.

- Emily. – przyjaciółka wstała ze swojego siedzenia i przytuliła mnie mocno. – Nie myśl teraz o tym. – wyszeptała mi do ucha, a ja próbowałam zmienić bieg swoich myśli.

- A ty Niall podobno grasz na gitarze? – próbowałam zmienić temat.

- Mhm. – przytaknął uśmiechnięty.

- Więc w zamian za obejrzenie moich zdjęć liczę na jakąś specjalną piosenkę. – uśmiechnęłam się.

 

*Caroline*

        Przez tydzień spotykaliśmy się z Harrym codziennie i muszę powiedzieć, że naprawdę mocno się do siebie zbliżyliśmy. Dobrze się z nim dogaduję i cały czas mamy tematy do rozmów.

Jedną z rzeczy, które przez ten tydzień były głównym tematem naszych rozmów była niespodzianka dla Zayna i Emily. Podejrzewałam, że przyjaciółka nie zareaguje zbyt entuzjastycznie na ponowne spotkanie mulata. Jednak Harry cały czas mówił mi, że widzi że Zayn naprawdę cały czas myśli o Em i o tym co zrobił. I po opowieściach loczka, trzeba mu przyznać rację, wygląda na to, że Malik zadłużył się w mojej przyjaciółce. Kiedy Emily opowiedziała mi o ich ostrej wymianie zdań w centrum, faktycznie miałam trochę inne zdanie o Zaynie, jednak kiedy Harry mi o nim opowiadał, o jego charakterze, o tym jaki jest i jak się zachowuje… Stwierdziłam, że to dobry facet dla Emily i ja ich ze sobą zeswatam. Choćby ona mówiła co innego ja i tak wiem, że prędzej czy później coś między nimi zaiskrzy. Patrząc na obecne zachowanie mojej przyjaciółki to raczej opcje później jest bardziej prawdopodobna. – zaśmiałam się w duchu.

- I co, Zayn trochę zmienił do ciebie nastawienie, co? – spytałam przyjaciółki, kiedy opalałyśmy się na plaży, a chłopaki byli w wodzie.

- I tak jest dupkiem, a ciebie zabiję za to. – mruknęła.

- Czemu jesteś aż tak na niego wkurzona? – spytałam.

- Bo trafił podczas tej kłótni w mój słaby punkt. – powiedziała cicho, a ja domyśliłam się, że musiał powiedzieć coś o jej rodzicach.

- Emily, przecież on nie miał pojęcia. – mówiłam próbując jakoś oczyścić mulata.

- Nie chcę o tym gadać. – powiedziała.

 

*Emily*

- Kimkolwiek jesteś odsłoń mi światło. – powiedziałam nie otwierając oczu, kiedy ktoś stanął nade mną.

- Bardzo chętnie. – usłyszałam lekko zachrypnięty głos. – Nie słyszałaś, że woda lepiej opala? – otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą Zayna, który teraz brał mnie na ręce.

- Puść mnie. – syknęłam.

- No nie wiem czy tego chcesz. – odparł stojąc już w wodzie.

- Odstaw mnie na brzeg. – zażądałam, patrząc na niego wściekle.

- Ładnie wyglądasz jak się denerwujesz. – powiedział uśmiechając się.

- Odstaw mnie na brzeg do jasnej cholery.

- A co z tego będę miał? – patrzył na mnie.

- Ocalisz swoje marne życie. – syknęłam.

- Śmierć z ręki tak pięknej dziewczyny to kusząca propozycja. – uśmiechnął się.

- Mówię po raz ostatni. – ciągnęłam wściekła – Odstaw mnie na ten pieprzony brzeg. – dodałam patrząc na niego bykiem.

- Jak dostanę buziaka. – powiedział uśmiechając się chytrze.

- Prędzej wyląduję w tej wodzie niż dam ci buziaka. – powiedziałam ironicznie.

- Jak wolisz. – uśmiechnął się i puścił mnie.

- Aaa!!! Zimna! – darłam się.

- Sama chciałaś. – uśmiechnął się triumfująco.

- Wspominałam już, że cię nie znoszę? – spytałam wściekła, wychodząc na brzeg.

- Coś ci się wymsknęło. – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Udałam się z powrotem na ręcznik, a brunet położył się tuż obok mnie.

- Będziesz tak za mną łaził krok w krok? – spytałam.

- Póki mi nie wybaczysz tej głupiej wymiany zdań w centrum. – powiedział patrząc mi w oczy. – Emily, przepraszam miałem zły dzień, zachowałem się jak idiota. – mówił. – Nie chciałem cię zranić. – dodał i złapał mnie za rękę. Przeszedł mnie po ciele dziwny, przyjemny prąd, jednak odruchowo wyszarpnęłam dłoń.

- Fakt, zachowałeś się jak idiota. – przyznałam. – Ale wydaje mi się, że to już ci mówiłam. A teraz pozwól mi się opalać. – dokończyłam. Wiem, że to co powiedziałam było chamskie i oschłe, ale tak już mam. Kiedy ktoś wkracza na pole uczuć, na którym może mnie zranić, ja odruchowo odpycham go, tym samym raniąc. Temat mojej rodziny jest dla mnie wyjątkowo bolący i delikatny, i od razu gdy ktoś go rozpoczyna ja zachowuję się w ten sam sposób. A rozmowa o naszej kłótni w centrum właśnie do tego tematu się sprowadzała.

 

~*~
Co sądzicie o tym rozdziale? ;>
+ Baaaardzo dziękuję za wasze komentarze, bo są one dla mnie mega ważne ;D


+ Tradycyjnie fragment kolejnego rozdziału ;)


~*~
 
Od dwóch tygodni myślę cały czas o Emily. O tym czemu się tak zachowuje, czemu trzyma mnie na taki dystans i jest dla mnie taka chłodna. W stosunku do Nialla zachowuje się zupełnie inaczej. Wiem, że nawaliłem wtedy w centrum handlowym, ale przepraszałem ją już za to kilka razy. Za każdym razem gdy ją widzę to zaczyna mi szybciej bić serce, uśmiech od razu pojawia mi się na twarzy. Ta dziewczyna jest śliczna, inteligentna i do tego ma temperament. Jest idealna!
- Ej, Romeo. – wyrwał mnie z zamyśleń Lou. – Zaraz idziemy na wywiad. – upomniał.


sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 2 - Miło cię znów widzieć.


*Harry*

- Stary, co to miało być? – spytałem kiedy Zayn wrócił i usiadł obok mnie.

- Nie widziałeś? – spytał ironicznie.

- No widziałem i właśnie dlatego pytam. – odparłem. – Zachowałeś się jak kompletny dupek. – dodałem.

- Podobało jej się. – odpowiedział pewny siebie.

- No nie wyglądało to tak. – powiedziałem. – Przecież gdyby nie to, że ta mała obserwowała całe zajście to ona by ci oczy wydrapała.

- No właśnie. Ostra, lubię takie. – odpowiedział.

- Malik! Co się z tobą do cholery dzieje? Nie poznaję cię.  – powiedziałem w szoku, bo Zayn tak się wcześniej nie zachowywał.

 

*Emily*

- Co za kretyn! Jezu jaki dupek! Grr… Gwiazdorek pieprzony! – klęłam na chłopaka gdy siedziałyśmy z Caroline na ławce w parku, a Sophie bawiła się na placu zabaw.

- No trochę to dziwne. – powiedziała blondynka. – Nie jestem ich wielką fanką, ale widziałam czasem wywiady czy koncerty i nigdy żaden z nich się tak nie zachował. – mówiła zaskoczona moją opowieścią.

- No widzisz, widocznie to był specjalny bonus dla mnie. – powiedziałam sarkastycznie i w tym samym momencie Caroline przyszedł sms. – Od kogo? – spytałam.

- Od Harrego. – zarumieniła się.

- No no… - szturchnęłam ją. – Ja się tu wkurzam, a ty mi o takich newsach nie mówisz? Gadaj co było?

- No nic… - mówiła zawstydzona.

- No mów. – naciskałam.

- No pogadaliśmy chwilę jak dawał mi autograf i poprosił mnie o numer. – powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Wyczuwam, że twój plan działa. – zaśmiałam się. – I co spotkasz się z nim?

- Mhm. – przytaknęła odpisując na smsa.

- Na kiedy się umówiliście? – spytałam.

- Za 2 godziny. – uśmiechnęła się.

- Caroline, uważaj na niego. – powiedziałam, kładąc przyjaciółce rękę na ramieniu.

- Czemu? – spytała zdziwiona.

- To gwiazda.. Z tego co wiem, to z ich piątki to akurat on lubi bawić się dziewczynami. – mówiłam. – Boję się o ciebie. – dodałam. – Bo tak jak ja masz miękkie serduszko, które łatwo skrzywdzić. Tylko, że ja potrafię je chronić, a ty nie bardzo. – zaśmiałam się.

 

        Kiedy Caroline poszła na randkę z Harrym ja wzięłam małą na lody.

- Czemu ten Zayn był niemiły? – spytała kiedy wracałyśmy do domu.

- Nie wiem, Sophie. – odpowiedziałam i zaczęłam wracać pamięcią do rozmowy. Może ja też trochę przesadziłam? Nie… On zaczął i ostro przegiął. Odpędziłam szybko wyrzuty sumienia i zaczęłam szukać w torebce papierosów, byłam strasznie zdenerwowana po dzisiejszym dniu. A niestety jak się ma tyle kłopotów co ja to się wpada w nałogi, z dwojga złego mnie trafiło się palenie. Na szczęście… Poczułam, że dość mocno się z kimś zderzyłam. – Bardzo, przepraszam, nie za… - podniosłam wzrok na nieznajomego i moim oczom ukazał się wysoki, postawny i umięśniony blondyn. No, no... Niezłe ciacho. – Nie zauważyłam cię. – dodałam uśmiechając się niewinnie.

- To ja przepraszam, powinienem był uważać. – zaśmiał się nerwowo i spojrzał mi w oczy. – Więc jak się nazywa piękna nieznajoma? – obdarzył mnie ślicznym uśmiechem, a ja się zaczerwieniłam.

- Emily. – powiedziałam cicho. – Mam na imię Emily. – wystawiłam do niego rękę.

- Śliczne imię. – skomentował i ujął delikatnie moją dłoń, po czym ją pocałował, nadal patrząc mi w oczy. No nie powiem… Zrobiło to na mnie wrażenie.

- A jak ma na imię przystojny nieznajomy? – spytałam trochę śmielej.

- Luc. – uśmiechnął się, ukazując rządek białych zębów. – Może w ramach rekompensaty za to zderzenie pójdziemy na kawę? – zaproponował.

- Bardzo chętnie, ale innym razem. – powiedziałam patrząc na zegarek, była już 16.30 co oznaczało najwyższą porę na obiad dla Sophie. – Spieszę się do domu. – powiedziałam z nieukrywanym smutkiem.

- Spławiasz mnie? – spytał zawiedziony.

- Nie! Nie spławiam cię Luc. – odparłam. – Po prostu ta młoda dama. – powiedziałam, biorąc Sophie na ręce. – Musi dostać coś do jedzenia. – dokończyłam.

- Dobrze.. Wierzę. – zaśmiał się. – Ale w takim razie poproszę o numer, żeby umówić się innego dnia. – dodał z szelmowskim uśmiechem.

 

*Zayn*

        Po skończonym podpisywaniu płyt i autografów w centrum mieliśmy trochę wolnego czasu. Liam i Lou grali w ps3, a Niall poszedł szukać Nados, Harry natomiast wybył gdzieś z domu i nie chciał nikomu powiedzieć gdzie. Swoje wyjście skomentował tylko słowami ‘ Nie chcę zapeszać. ’ No cóż… Loczek już taki jest, że jak się uprze to nic nie powie.

- Idę się przejść. – zakomunikowałem chłopakom i biorąc z szafki swoją paczkę fajek wyszedłem z domu.

        Kiedy chodziłem po parku mimowolnie pojawiał mi się przed oczami obraz dziewczyny, której zrobiłem awanturę. Zaczynało mi być trochę głupio. Może faktycznie przesadziłem.. Tym bardziej, że w pewnym momencie poleciało jej po policzkach kilka łez. Źle było mi z tym, że doprowadziłem jakąś dziewczynę do płaczu swoimi ćwierć inteligentnymi tekstami. Wyciągnąłem papierosa z paczki i zapaliłem go, mocno zaciągając się dymem. Zawsze palę, kiedy jakieś myśli nie dają mi spokoju. W ogóle sporo palę. Moje myśli cały czas krążyły wokół brunetki z centrum handlowego. Ta dziewczyna miała w sobie coś co nie pozwalało mi o niej zapomnieć. Miała prześliczne, hipnotyzujące, szaro-niebieskie oczy, ładną figurę… Chyba wpadła mi w oko. – zastanowiłem się. – I w sumie to wszystko schrzaniłem, tą akcją. – dopowiedziałem sobie w myślach. Gratulacje Malik, gratulacje! Jesteś największym idiotom pod słońcem! Cieszysz się? Spieprzyłeś sprawę i to po całości! Podoba ci się dziewczyna, a ty zamiast być miły i szarmancki, to zachowujesz się jak skończony dupek i zrażasz ją do siebie! Kretyn! – karciłem się w myślach. I w dodatku już nigdy więcej jej nie spotkasz! No moje serdeczne gratulacje! Nikt by tego tak spektakularnie nie spieprzył.

 

        Wieczorem leżałem w łóżku i nadal rozmyślałem o brunetce. Cały dzisiejszy dzień miałem przed oczami jej twarz i spojrzenie, które na chwilę udało mi się pochwycić.

- Matko, jaki ze mnie idiota. – jęknąłem.

Cały dzień się dzisiaj obwiniam o to co się stało i robię sobie wyrzuty sumienia. Spodobała mi się ta dziewczyna… I to bardzo. Ale już jej pewnie nigdy nie zobaczę, tym bardziej, że nawet nie wiem jak ma na imię. – Z tym beznadziejnym i smutnym, ale realnym nastawieniem usnąłem.

****

- Jesteś śliczna. – mówiłem trzymając jej twarz w dłoniach. Dzieliło nas kilka centymetrów.

- A ty przystojny. – odparła figlarnie się uśmiechając.

- Podobasz mi się. – patrzyłem jej głęboko w oczy i czułem jakby oprócz nas nic innego nie istniało. – Bardzo.. – szepnąłem, zbliżając swoje usta do jej delikatnych warg. Niczego w tym momencie nie pragnąłem tak jak pocałunku z tą przepiękną brunetką. Chciałem poczuć już smak jej warg. Poczuć jej bliskość. Jedną ręką objąłem ją w talii, a drugą zagarnąłem jej kosmyk włosów za ucho. – Bardzo… - szepnąłem jeszcze raz i zbliżyłem się do niej tak, że nasze wargi dzieliło kilka milimetrów. Zamknąłem oczy i…

- Zayn, wstawaj!!! – do mojego pokoju wparował Harry.

- Styles, nienawidzę cię. – syknąłem zrezygnowany.

- A co ja ci takiego zrobiłem? – spytał smutny.

- Przerwałeś mi cudowny sen! – wydarłem się na niego.

- Śniła ci się zbiorowa orgia? – spytał śmiejąc się.

- Nie idioto. – zaśmiałem się z jego pytania. – Śniła mi się dziewczyna z centrum. – powiedziałem rozmarzony. – No wiesz to z którą urządziłem sobie ciekawą wymianę zdań. – skrzywiłem się.

- Malik się zakochał! – krzyknął i zaczął skakać mi po łóżku.

- Wcale się nie zakochałem! – odkrzyknąłem, jednak bez pewności, że to co mówię jest prawdą. To była raczej odpowiedź na zasadzie zrobienia mu na złość i zaprzeczenia. Bo w sumie różnica między zakochaniem, a miłością do kogoś jest duża i w odróżnieniu do tego drugiego, zakochać jest się łatwo.

- Właśnie widzę. – odpowiedział i usiadł obok mnie. – Wiesz jakie miałeś maślane oczka jak o niej mówiłeś? – zaśmiał się i zrobił minę kota ze shreka, żeby sparodiować moje wcześniejsze zachowanie.

- Wcale nie miałem takiej miny. – powiedziałem naburmuszony.

- Oj miałeś… Nasza gwiazdeczka się zakochała. – zaśmiał się loczek.

- Wal się! – mruknąłem. – I tak już jej nigdy nie spotkam. – powiedziałem smutny.

- No… - zastanowił się na chwilę. – Co fakt, to fakt. Już jej nie spotkasz. – odpowiedział bez emocji.

- No dziękuję ci przyjacielu za wsparcie. – prychnąłem. – Jednak nikt tak nie potrafi pocieszyć jak ty. – powiedziałem sarkastycznie.

- Jestem szczery. – odparł.

- To zachowaj sobie tą szczerość dla siebie. – powiedziałem nadal zasmucony. – I apropo szczerości, to gdzie byłeś wczoraj, co? – spytałem przypominając sobie o wczorajszym wyjściu Hazzy.

- Śniadanie jest. – odwrócił kota ogonem i chciał wyjść z mojego pokoju.

- Nie tak prędko. – zatrzymałem go. – Gadaj! – powiedziałem, a on się zaczerwienił.

- Sam mówiłeś, że mam sobie zachować dla siebie swoje szczerości. – wywinął się i wystawił mi język.

- Ale nie takie szczerości. – odpowiedziałem z uśmiechem. – No słucham.. Jak na spowiedzi. – zaśmiałem się.

 

*Harry*

- Miło cię znów widzieć. – uśmiechnąłem się i cmoknąłem blondynkę w policzek na przywitanie. Dziewczyna odwzajemniła gest i lekko się zarumieniła. Wczoraj po spotkaniu też pożegnaliśmy się w ten sposób. Uśmiechnąłem się w myślach na wspomnienie wczorajszego popołudnia.

- Wzajemnie. – ukazała w uśmiechu szereg białych, równych zębów.

- Idziemy w jakieś konkretne miejsce, czy gdzie nas nogi poniosą? – spytałem.

- Hmm… No nie wiem. A jak wolisz? – odpowiedziała pytaniem na pytanie uśmiechając się przy tym słodko.

- A jest tu w pobliżu jakieś kino? – spytałem. Kino na randkę to niezły pomysł. Jeśli uda mi się ją namówić na horror, to ten wieczór będzie ciekawy. Uśmiechnąłem się w duchu.

- Tak, jest jedno, całkiem niedaleko. – powiedziała z entuzjazmem i ruszyliśmy w drogę.

- Słuchaj… Chciałam cię o coś spytać. – powiedziała po chwili ciszy, lekko przygryzając dolną wargę.

- Pytaj o co chcesz. – uśmiechnąłem się pogodnie.

- Więc.. Ten Zayn, on zawsze taki jest? – spytała, a ja poczułem się zupełnie zbity z tropu.

- Jaki?

- No… Nieprzyjemny, chamski, bezczelny.. – mówiła..

- A o czym mówisz? – zapytałem.

- Wczoraj na podpisywaniu autografów byłam razem z przyjaciółką i jej siostrą. Tyle, że się rozdzieliłyśmy i Emily opowiadała mi, że miała niezbyt przyjemną rozmowę z twoim przyjacielem. – ciągnęła, a ja przypomniałem sobie o co chodzi. To niemożliwe, że dziewczyna dla której Malik stracił głowę, jest przyjaciółką Caroline.

- Aaa… Już wiem o czym mówisz. To była twoja przyjaciółka?! – spytałem nie mogąc uwierzyć jakie Zayn ma szczęscie. – Brunetka z dzieckiem? – dopytywałem.

- To dziecko, to Sophie, jej siostra. – powiedziała Caroline.

- Wiem, wiem.. Wczoraj wykrzyczała to Zaynowi. – powiedziałem. Czyli to ta sama dziewczyna! No to właśnie zacząłem wierzyć w przeznaczenie. – Wiesz… W zasadzie to pierwszy raz widziałem Malika w takiej akcji. Nie mam kompletnie pojęcia co mu odbiło. Ale szybko mu przeszło, bo już wczoraj zmienił nastawienie. – mówiłem broniąc przyjaciela i starając się oczyścić mu konto, a blondynka przyglądała mi się z zainteresowaniem.

- Co masz na myśli? – spytała.

- Dzisiaj jak z nim gadałem to.. Jakby to ująć. Strasznie żałuje tego co zrobił i jest mu mega przykro i chyba zauroczyła go ta twoja przyjaciółka. – powiedziałem i oboje się uśmiechnęliśmy. Założę się, że myślimy właśnie o tym samym.

- Myślisz o tym co ja? – spojrzała na mnie z nadzieją. Ta dziewczyna jest dla mnie stworzona!

- Chyba tak. – uśmiechnąłem się.

- Mam plan. – powiedziała z chytrym uśmiechem, po czym zaczęła coś mi szeptać na ucho.

- Dziewczyno! Jesteś genialna! – krzyknąłem i podniosłem ją i zakręciłem wokół własnej osi. Śmiała się jak małe dziecko na karuzeli w wesołym miasteczku. Ma taki piękny i pełen szczęścia uśmiech. I śliczne, delikatne, pełne usta, w które miałem teraz ogromną ochotę się wpić.

 

 

~*~
 
Jest i rozdział 2 ;D Co sądzicie o opowiadaniu?
+Jak myślicie, na jaki pomysł wpadła Caroline? ^^
 
+ Dziękuję wam bardzo za komentarze ;* <3
 
+Podoba wam się pomysł wstawiania pod jednym rozdziałem fragmentu drugiego?
 
~*~
 
- Gdzie idziemy? – spytałam.
- A to jest niespodzianka. – odparła. – A właśnie, propo niespodzianki, to zamknij oczy. – powiedziała i przewiązała mi oczy chustą.
- Chcesz mnie zabić czy porwać? – zaśmiałam się.
- To drugie. – powiedziała i słyszałam tylko, że pisze do kogoś smsa.
- Caroline, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że ja z zawiązanymi oczami, daleko nie dojdę? – spytałam sarkastycznie i czekałam, aż blondynka złapie mnie za rękę, żeby mnie jakoś poprowadzić.
- Ach.. Fakt. – dodała i zachichotała.
 
;)

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 1 - Twoje niedoczekanie.


*Emily*

- Gotowa? – przyjaciółka weszła do mojego domu jak zwykle uśmiechnięta. Jak ja jej zazdroszczę. Ma kochającą rodzinę. Jej mama,  blondynka, to po niej Caroline odziedziczyła te wspaniałe gęste blond włosy i głębokie niebieskie oczy, Ashley Grey jest zabawną, otwartą i szczerą 38-letnią kobietą. W zasadzie to moją ciocią, bo przyjaźnimy się z Caroline od przedszkola, czyli już jakieś… O matko! To już 15 lat! Jej tata, zabawny 40-latek, w ich domu zawsze jest pełno śmiechu i radości, czyli atmosfery, której mnie bardzo brakuje. To oni pomogli mi, gdy tak bardzo tego potrzebowałam. Łzy napłynęły mi do oczu na wspomnienie tego wszystkiego. – Ej! – Caroline zauważyła moją minę, szybko podeszła i przytuliła mnie. – Nie myśl o tym, kochana.

- Idziemy? – spytałam, próbując skierować swoje myśli na inny tor.

- Sophie też już gotowa?

- Tak, ciociu! – wykrzyknęła mała zbiegając po schodach i wpadając Caroline w ramiona.

- No to idziemy. – klasnęła w dłonie blondynka i otworzyła drzwi. Wzięłam z szafki torebkę i klucze, poczym zamknęłam dom i udałyśmy się do centrum handlowego, w którym miał być dziś charytatywny koncert One Direction. Swoją drogą to Caroline też ma pomysły – zaśmiałam się pod nosem.

        Kiedy dotarłyśmy na miejscę, trochę przeraził mnie widok tłumu wrzeszczących fanek. No tak, w końcu koncert takich gwiazd to niezłe wydarzenie. Od razu wzięłam Sophie na ręce, żeby mi nigdzie nie uciekła.

- Tylko się mnie pilnuj. – powiedziałam, a ona tylko skinęła głową i zaczęła mierzyć wzrokiem to co ją otaczało.

- No musisz przyznać, że niezłe z nich ciacha. – powiedziała przyjaciółka patrząc na scenę.

- No nieźli są. – przytaknęłam bez emocji, bo plan Caroline nie wydawał mi się szalony. On był niemożliwy do spełnienia. Przepychałyśmy się jak najbliżej sceny, w między czasie Caroline wzięła ode mnie Sophie, bo stwierdziła, że to ona chce ją nosić. Wiadome jest, że nie protestowałam, bo Soph ma już 3,5 roku i nie jest taka lekka jakby się mogło wydawać.

 

*Harry*

        Śpiewaliśmy właśnie ‘I want’, kiedy zauważyłem pod sceną drobną blondynkę z dzieckiem na rękach, kołyszącą się w rytm muzyki i śpiewającą razem z nami. Wyglądała na około 18-20 lat, więc 4 letnia dziewczynka na jej rękach trochę mnie dziwiła. No cóż.. Może wpadka – pomyślałem. Obok niej stała średniego wzrostu szczupła i ładna brunetka. Po dziewczynie z dzieckiem spodziewałem się bardziej chłopaka stojącego obok. Obie dziewczyny były naprawdę ładne i obie wpadły mi w oko. Z blondynką złapałem przez chwilę kontakt wzrokowy i uśmiechnąłem się do niej, ona odwzajemniła gest, pokazując rządek równych, białych zębów. Kiedy patrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy przeszedł mnie jakiś dziwny prąd. Zakochanie? Pff.. Harry Styles się nie zakochuje. To w nim się zakochują.

 

*Emily*

        Po zakończonym występie mała bardzo chciała iść po autografy i zdjęcia do chłopców, Caroline oczywiście też spodobał się ten pomysł, więc obie naciskały mnie, żebyśmy tam poszły.

- Spójrzcie ile tam jest osób. Nie będę się pchała z mała w taki tłum. – powiedziałam stanowczo.

- To poczekamy, aż się zmniejszy. – odpowiedziała blondynka, twardo stawiając na swoim.

- To może w tym czasie pójdziemy na lody? – zaproponowałam, bo kolejka, która ustawiła się do chłopców była naprawdę gigantyczna!

- Tak! Ja chce lody! – krzyknęła Sophie.

- Okey, ale jeszcze tu wrócimy. – patrzyła na mnie czujnym wzrokiem Caroline, podejrzewając pewnie, że chce się wymigać. Ale chyba ja też miałam ochotę tam iść i poznać tych chłopaków.

 

*Harry*

Rozdawaliśmy autografy i pozowaliśmy do zdjęć z fanami, więc uśmiech nie schodził nam z twarzy. Naprawdę lubimy to co robimy i sprawia nam to mnóstwo radości, a takie spotkania z fanami dają nam siłę i motywację do działania. Jednak podpisując każdy autograf, wypatrywałem dziewczyny, która stała pod sceną. Nie mogę zapomnieć jej twarzy i wzroku. I tego uczucia, które mnie przeszyło gdy patrzyłem jej w oczy.  Nie! Harry! Nie zauroczyłeś się w niej! To tylko fanka, jak każda inna. Tylko, że w tej jest coś szczególnego…

- Harry.. – szturchnął mnie ramieniem Malik.  – Mówię coś do ciebie!

- Sory, zamyśliłem się. – powiedziałem, a przed oczami znów miałem postać blondynki. Fanek było już coraz mniej, więc niedługo pewnie będziemy się zbierać. A ja muszę zobaczyć tą dziewczynę spod sceny po raz drugi.

- O czym tak myślisz? – zaśmiał się Zayn.

- Nieważne. – odchrząknąłem i wróciłem do podpisywania. – Dla kogo? – spytałem nie podnosząc wzroku na osobę stojącą przede mną.

- Dla Caroline. – usłyszałem melodyjny głos i wtedy spojrzałem na blondynkę stojącą przede mną.

- Caroline… Piękne imię. – uśmiechnąłem się zalotnie. – Chcesz też zdjęcie.

- No pewnie. – zaśmiała się blondynka. Zrobiliśmy sobie zdjęcie, a ja chciałem ją jeszcze na chwilę zatrzymać.

- Podasz mi swój numer? – spytałem nieśmiało i spojrzałem jej w oczy. W piękne, bezkresne niebieskie oczy.

- Jeśli mi obiecasz, że zrobisz z niego użytek. – odpowiedziała uśmiechając się zalotnie.

- Obiecuję. – odwzajemniłem uśmiech ukazując szereg białych zębów i dołeczki w policzkach. – Masz śliczne oczy. – powiedziałem.

- Dziękuję. – zarumieniła się, poczym pochyliła się nad stołem, odkrywając trochę dekolt i chwyciła długopis i kartkę, żeby zostawić mi na niej swój numer.

- To ja dziękuję. – uśmiechnąłem się szelmowsko.

- Za co? – spytała.

- Za to. – pomachałem jej kawałkiem kartki, na której przed chwilą zapisała swój numer. Uśmiechnęła się i podeszła po autograf do Malika.

 

*Emily*

- Sophie poczekaj! – goniłam dziewczynkę, która gdy tylko postawiłam ją na ziemi pobiegła do stolika, przy którym stało już teraz tylko dziewczyn, szczerzących się do chłopaków. Jednak na darmo, bo ona była już przy stoliku. Fakt, że była trochę na mała nie pozwalał jej nawet spojrzeć ponad blat co wyglądało komicznie, więc szybko podeszłam i wzięłam ją na ręce. – Prosiłam, żebyś na mnie poczekała. – skarciłam ją.

- Przepraszam. – spojrzała na mnie błagalnie.

- Sophie proszę nie uciekaj mi tak. – dodałam.

- Wybaczcie, że przerywam wam tą jakże rodzinną chwilę, ale dla kogo ma być autograf? – spytał nieprzyjemnie mulat, chyba Zayn.

- Dla Sophie. – odpowiedziałam, patrząc na niego chłodno.

- Jeszcze coś? – spytał znów niegrzecznie, podając małej kawałek kartki.

- Ja chcę zdjęcie. – powiedziała szczęśliwa.

- Sophie, wydaje mi się, że pan nie ma ochoty na zdjęcia. – powiedziałam, a dziewczynka posmutniała. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i wyciągnął ręce, żeby wziąć ode mnie małą. Podałam mu ją i wyciągnęłam telefon, żeby zrobić im zdjęcie. - Dzięki. – mruknęłam, gdy oddał mi ją. Chłopak siedzący obok Zayna, brunet z burzą loków na głowie, chyba Harry przyglądał się całemu zdarzeniu.

- Taka młoda, a dziecko sobie strzeliła. – mruknął pod nosem mulat. Teraz to już przesadził.

- Co powiedziałeś?! – spytałam wściekła.

- To co słyszałaś.- powiedział bezczelnie. – Wpadka tak? – dociekał chamsko. Co za dupek!

- Wpadką to byłeś ty! – krzyknęłam wściekła.

- Nie potrafisz się przyznać, że wpadłaś z chłopakiem? To się zdarza. – powiedział ironicznie patrząc na mnie zawistnie.

- Posłuchaj mnie dupku! – patrzyłam na niego z ogromną wściekłością. – Może ty byłeś wpadką.. Może rodzice cię nie wychowali. Ba! Na pewno cię nie wychowali! Więc pozwól, że ja udzielę ci małej lekcji dobrego wychowania. – mówiłam zaciskając pięści ze wściekłości. – Punkt 1: nigdy nie oceniaj ludzi po pozorach! Bo Sophie to moja siostra. – mówiłam dalej patrząc mu w oczy, w których zaczynałam widzieć skruchę. – Punkt 2: trzymaj dziób na kłodkę, nawet jeśli masz wielką ochotę coś powiedzieć, zostaw to dla siebie! – ciągnęłam monolog i czułam, że łzy wściekłości pojawiają się w moich oczach.

- Może ciebie rodzice nie wychowali. Tego już się nie da zmienić. – powiedział bez emocji. – Ale przekaż im ode mnie, żeby twoją siostrę – wskazał na Sophie, która patrzyła na całą sytuację - wychowali lepiej. – dupek trafił w mój czuły punkt. Łza spłynęła mi po policzku. – A tak poza tym to ładna jesteś. – powiedział z uśmiechem.

- Pieprz się! – krzyknęłam i odwróciłam się na pięcie i odeszłam.

- Jeśli zgodzisz się ze mną. – mówił pewny siebie. – Poczekaj!– złapał mnie za nadgarstek. – Ostry masz charakterek. – powiedział. – Lubię takie. – uśmiechnął się.

- A ja nie lubię dupków! – krzyknęłam i wyrwałam mu się. – Gwiazdorek.- prychnęłam. – Idiota. – dodałam. Otarłam łzy z policzków i odeszłam kawałek dalej, żeby usiąść i ochłonąć.

- A co to znaczy dupek? – spytała Sophie

- To bardzo nieładne określenie i nie powinno się tak do nikogo mówić. – usłyszałam głos, który przed chwilą wyprowadził mnie z równowagi. – A jak już się tak mówi, to trzeba przeprosić. – powiedział triumfalnie.

- Twoje niedoczekanie. – mruknęłam.

- To może mi chociaż powiesz jak masz na imię? – spytał.

- Nie wydaje mi się, aby ta informacja była ci do czegoś potrzebna. – odpowiedziałam oschle i wzięłam małą na ręce. Zmierzyłam go wzrokiem i wyszłam z centrum.



~*~
 

 
Jest rozdział 1 ;) Co o nim sądzicie?
+ Pomyślałam, że zrobię wam zachętę na dodawanie komentarzy i dodam kawałek rozdziału 2. ;D
 
 
"- Jesteś śliczna. – mówiłem trzymając jej twarz w dłoniach. Dzieliło nas kilka centymetrów.
- A ty przystojny. – odparła figlarnie się uśmiechając.
- Podobasz mi się. – patrzyłem jej głęboko w oczy i czułem jakby oprócz nas nic innego nie istniało. – Bardzo.. – szepnąłem, zbliżając swoje usta do jej delikatnych warg. Niczego w tym momencie nie pragnąłem tak jak pocałunku z tą przepiękną brunetką. Chciałem poczuć już smak jej warg. Poczuć jej bliskość. Jedną ręką objąłem ją w talii, a drugą zagarnąłem jej kosmyk włosów za ucho. – Bardzo…"
 
To taka mała motywacja ode mnie, dla was ;)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Prolog


Dzień 18 urodzin. Wymarzony dla każdego nastolatka, czyż nie? Oczywiście, że tak… W końcu będziesz pełnoletnia, będziesz mogła robić co chcesz… Pić legalnie, palić, jeździć samochodem. Będziesz DOROSŁA. No właśnie. To ostatnie słowo przyprawiało Emily o dreszcze. DOROSŁOŚĆ, jeśli nie wiąże się z niczym innym oprócz ukończenia 18 roku życia to faktycznie nie brzmi wcale tak tragicznie. Gorzej gdy mówiąc DOROSŁA mamy na myśli: odpowiedzialna, zaradna, pracująca, zajmująca się domem i dzieckiem, a przez to samotna i smutna. Bo kto znalazłby czas na spotkania ze znajomymi, musząc codziennie zrobić zakupy, odebrać dziecko ze żłobka, zająć się nim, posprzątać dom, a kiedy mała pójdzie już spać przychodzi czas na naukę na zajęcia. Pewnie gdyby miała wsparcie od chłopaka byłoby łatwiej. Ale ona nie chce mieć chłopaka. Nie potrzebne jej dodatkowe kłopoty, ‘Jak będę chciała pocierpieć to sobie palec drzwiami przytrzasnęmówiła gdy przyjaciółka pytała ją czemu nie chce nawet spróbować.

~*~

- Caroline zrozum, nie potrzebuję więcej problemów niż już mam. – powiedziała brunetka, odgarniając sobie kosmyk włosów za uszy.

- Em… Komu chcesz to wmówić? Czego się tak boisz? – pytała troskliwie blondynka, upijając łyk swojej kawy. – Przecież obie wiemy, że byłoby ci łatwiej gdybyś znalazła odpowiedzialnego chłopaka. Taki, który pomagałby ci przy Sophie, przy domu. Kogoś z kim w przyszłości mogłabyś ułożyć sobie życie.

- O jakim układaniu sobie życia ty mówisz?! – wykrzyknęła Em, jednak po chwili ucichła, bo przypomniała sobie, że Sophie śpi. – Jak mam sobie ułożyć życie?! – powiedziała już ciszej. – Poza tym obie wiemy, że żaden chłopak w naszym wieku nie jest na tyle odpowiedzialny, żeby podjąć się TAKIEGO związku.

- On nie musi być w naszym wieku. – ciągnęła z nadzieją blondynka. – Przecież nie każdy facet jest taki zły.

- Już zapomniałaś jak cierpiałyśmy przez złamane serca?! – dziewczyna znów się uniosła. – Zapomniałaś w jakiej byłyśmy rozsypce? Wszystko było beznadziejne, nie miałyśmy ochoty do życia. A ja teraz nie mogę sobie pozwolić na coś takiego. – powiedziała odpowiedzialnie.

- Nie musisz od razu się zakochiwać. – objęła przyjaciółkę ramieniem.

- A co, wybiorę sobie moment? – prychnęła - Caroline ty też wiesz, że to tak nie działa. Zakochasz się kiedy najmniej będziesz tego oczekiwała. A jeśli zakochasz się w złym facecie, to długo, długo będziesz się po tym zbierać.

- Okey. – poddała się – Ale.. – dodała pod olśnieniem.

- Nie dasz mi spokoju, co? – spojrzała na nią brunetka.

- Jak ty mnie dobrze znasz. – rozpromieniła się.

- To jaki pomysł masz tym razem? – spytała Emily podejrzliwie patrząc na przyjaciółkę.

- Więc… - zaczęła tajemniczo blondynka.

- Poczekaj, Sophie płacze. – Em spojrzała przepraszająco na przyjaciółkę i pobiegła schodami do pokoju dziewczynki. – No już aniołku, nie płacz. – przytuliła małą do siebie i ucałowała w czoło.

- Śniły… Mi… Się.. Potwory… - łkała dziewczynka, wtulona w Emily.

- No już… Spokojnie. Jestem tu. – dziewczyna mocniej przytuliła dziecko. – To był tylko sen. – uspokajała ją. – Chodź zejdziemy na dół i przywitasz się z ciocią Caroline.

- Ciocia! – wykrzyknęła mała i wyciągnęła rączki w stronę blondynki gdy weszły do kuchni.

- Sophie! Chodź tu malutka. – uśmiechnęła się przyjaźnie dziewczyna i wzięła na ręce małą. – Czemu płakałaś? – spytała.

- Śniły mi się potwory. – odparła dziewczynka.

- Soph, chcesz soczku? – zapytała troskliwie brunetka wyciągając z narożnej szafki kubeczek.

- Mhm. – przytaknęła dziewczynka, przytulając się do Caroline.

- Jaka jest twoja ulubiona ciocia? – spytała blondynka.

- Ciocia Caroline! – krzyknęła entuzjastycznie mała i przybiły piątki. Brunetka uśmiechnęła się na ich widok. Sophie od samego początku kocha Caroline zresztą jak widać z wzajemnością. Grey jest dla niej jak druga matka.

- Więc jaki jest ten twój genialny plan? – spytała Emily, podając małej soczek i wysyłając ją do salonu, żeby obejrzała jakąś bajkę.

- Spróbujemy. – powiedziała uśmiechnięta blondynka. – Poznamy dwóch chłopaków i po prostu zaprzyjaźnimy się z nimi. Jeśli wyjdzie z tego coś więcej to fajnie, jeśli nie, będziemy miały fajną paczkę znajomych. – dokończyła zafascynowana własnym pomysłem.

- No pomysł niezły… Tylko chyba zapomniałaś o jednym ważnym szczególe.

- Jakim? – spytała blondynka upijając kolejny łyk kawy.

- Nie wyjdę nigdzie bez Sophie. – powiedziała.

- A kto mówi, że musimy poznawać chłopaków w klubie? – odparła entuzjastycznie.

- A gdzie? – spytała zdezorientowana brunetka.

- Emily, Emily!! Chodź! – zawołała mała z salonu.

- Co tam Sophie?

- Zobacz! – wykrzyknęła dziewczynka i zaczęła tańczyć w rytm muzyki, lecącej z głośników.

- Heh.. – zaśmiała się blondynka. – Taka mała a już ma gust. – dodała, patrząc na lecący w telewizji teledysk do piosenki ‘What makes you beautiful’ – Ej… Chwila to nie teledysk, tylko reklama. Będą występować w centrum handlowym! – krzyknęła podekscytowana blondynka. – I to będzie miejsce gdzie wcielimy mój plan w życie. – uśmiechnęła się .

- Pójdziemy tam? – spytała mała z nadzieją w oczach.

- Oczywiście, że tak! – odpowiedziała bez zawahania blondynka.

- Ty myślisz, że MY – podkreśliłam to słowo, myśląc raczej o sobie – Zaprzyjaźnimy się z NIMI? – znów podkreśliłam. – Hahaha… Uwielbiam twoje poczucie humoru. – dodałam.

- Jeszcze zobaczymy. – powiedziała i usiadła na kanapie obok Sophie.

 

 

 

 

~*~

Jak widać zaczęłam nowe opowiadanie ;) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ;)
Co sądzicie o prologu?