sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 2 - Miło cię znów widzieć.


*Harry*

- Stary, co to miało być? – spytałem kiedy Zayn wrócił i usiadł obok mnie.

- Nie widziałeś? – spytał ironicznie.

- No widziałem i właśnie dlatego pytam. – odparłem. – Zachowałeś się jak kompletny dupek. – dodałem.

- Podobało jej się. – odpowiedział pewny siebie.

- No nie wyglądało to tak. – powiedziałem. – Przecież gdyby nie to, że ta mała obserwowała całe zajście to ona by ci oczy wydrapała.

- No właśnie. Ostra, lubię takie. – odpowiedział.

- Malik! Co się z tobą do cholery dzieje? Nie poznaję cię.  – powiedziałem w szoku, bo Zayn tak się wcześniej nie zachowywał.

 

*Emily*

- Co za kretyn! Jezu jaki dupek! Grr… Gwiazdorek pieprzony! – klęłam na chłopaka gdy siedziałyśmy z Caroline na ławce w parku, a Sophie bawiła się na placu zabaw.

- No trochę to dziwne. – powiedziała blondynka. – Nie jestem ich wielką fanką, ale widziałam czasem wywiady czy koncerty i nigdy żaden z nich się tak nie zachował. – mówiła zaskoczona moją opowieścią.

- No widzisz, widocznie to był specjalny bonus dla mnie. – powiedziałam sarkastycznie i w tym samym momencie Caroline przyszedł sms. – Od kogo? – spytałam.

- Od Harrego. – zarumieniła się.

- No no… - szturchnęłam ją. – Ja się tu wkurzam, a ty mi o takich newsach nie mówisz? Gadaj co było?

- No nic… - mówiła zawstydzona.

- No mów. – naciskałam.

- No pogadaliśmy chwilę jak dawał mi autograf i poprosił mnie o numer. – powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Wyczuwam, że twój plan działa. – zaśmiałam się. – I co spotkasz się z nim?

- Mhm. – przytaknęła odpisując na smsa.

- Na kiedy się umówiliście? – spytałam.

- Za 2 godziny. – uśmiechnęła się.

- Caroline, uważaj na niego. – powiedziałam, kładąc przyjaciółce rękę na ramieniu.

- Czemu? – spytała zdziwiona.

- To gwiazda.. Z tego co wiem, to z ich piątki to akurat on lubi bawić się dziewczynami. – mówiłam. – Boję się o ciebie. – dodałam. – Bo tak jak ja masz miękkie serduszko, które łatwo skrzywdzić. Tylko, że ja potrafię je chronić, a ty nie bardzo. – zaśmiałam się.

 

        Kiedy Caroline poszła na randkę z Harrym ja wzięłam małą na lody.

- Czemu ten Zayn był niemiły? – spytała kiedy wracałyśmy do domu.

- Nie wiem, Sophie. – odpowiedziałam i zaczęłam wracać pamięcią do rozmowy. Może ja też trochę przesadziłam? Nie… On zaczął i ostro przegiął. Odpędziłam szybko wyrzuty sumienia i zaczęłam szukać w torebce papierosów, byłam strasznie zdenerwowana po dzisiejszym dniu. A niestety jak się ma tyle kłopotów co ja to się wpada w nałogi, z dwojga złego mnie trafiło się palenie. Na szczęście… Poczułam, że dość mocno się z kimś zderzyłam. – Bardzo, przepraszam, nie za… - podniosłam wzrok na nieznajomego i moim oczom ukazał się wysoki, postawny i umięśniony blondyn. No, no... Niezłe ciacho. – Nie zauważyłam cię. – dodałam uśmiechając się niewinnie.

- To ja przepraszam, powinienem był uważać. – zaśmiał się nerwowo i spojrzał mi w oczy. – Więc jak się nazywa piękna nieznajoma? – obdarzył mnie ślicznym uśmiechem, a ja się zaczerwieniłam.

- Emily. – powiedziałam cicho. – Mam na imię Emily. – wystawiłam do niego rękę.

- Śliczne imię. – skomentował i ujął delikatnie moją dłoń, po czym ją pocałował, nadal patrząc mi w oczy. No nie powiem… Zrobiło to na mnie wrażenie.

- A jak ma na imię przystojny nieznajomy? – spytałam trochę śmielej.

- Luc. – uśmiechnął się, ukazując rządek białych zębów. – Może w ramach rekompensaty za to zderzenie pójdziemy na kawę? – zaproponował.

- Bardzo chętnie, ale innym razem. – powiedziałam patrząc na zegarek, była już 16.30 co oznaczało najwyższą porę na obiad dla Sophie. – Spieszę się do domu. – powiedziałam z nieukrywanym smutkiem.

- Spławiasz mnie? – spytał zawiedziony.

- Nie! Nie spławiam cię Luc. – odparłam. – Po prostu ta młoda dama. – powiedziałam, biorąc Sophie na ręce. – Musi dostać coś do jedzenia. – dokończyłam.

- Dobrze.. Wierzę. – zaśmiał się. – Ale w takim razie poproszę o numer, żeby umówić się innego dnia. – dodał z szelmowskim uśmiechem.

 

*Zayn*

        Po skończonym podpisywaniu płyt i autografów w centrum mieliśmy trochę wolnego czasu. Liam i Lou grali w ps3, a Niall poszedł szukać Nados, Harry natomiast wybył gdzieś z domu i nie chciał nikomu powiedzieć gdzie. Swoje wyjście skomentował tylko słowami ‘ Nie chcę zapeszać. ’ No cóż… Loczek już taki jest, że jak się uprze to nic nie powie.

- Idę się przejść. – zakomunikowałem chłopakom i biorąc z szafki swoją paczkę fajek wyszedłem z domu.

        Kiedy chodziłem po parku mimowolnie pojawiał mi się przed oczami obraz dziewczyny, której zrobiłem awanturę. Zaczynało mi być trochę głupio. Może faktycznie przesadziłem.. Tym bardziej, że w pewnym momencie poleciało jej po policzkach kilka łez. Źle było mi z tym, że doprowadziłem jakąś dziewczynę do płaczu swoimi ćwierć inteligentnymi tekstami. Wyciągnąłem papierosa z paczki i zapaliłem go, mocno zaciągając się dymem. Zawsze palę, kiedy jakieś myśli nie dają mi spokoju. W ogóle sporo palę. Moje myśli cały czas krążyły wokół brunetki z centrum handlowego. Ta dziewczyna miała w sobie coś co nie pozwalało mi o niej zapomnieć. Miała prześliczne, hipnotyzujące, szaro-niebieskie oczy, ładną figurę… Chyba wpadła mi w oko. – zastanowiłem się. – I w sumie to wszystko schrzaniłem, tą akcją. – dopowiedziałem sobie w myślach. Gratulacje Malik, gratulacje! Jesteś największym idiotom pod słońcem! Cieszysz się? Spieprzyłeś sprawę i to po całości! Podoba ci się dziewczyna, a ty zamiast być miły i szarmancki, to zachowujesz się jak skończony dupek i zrażasz ją do siebie! Kretyn! – karciłem się w myślach. I w dodatku już nigdy więcej jej nie spotkasz! No moje serdeczne gratulacje! Nikt by tego tak spektakularnie nie spieprzył.

 

        Wieczorem leżałem w łóżku i nadal rozmyślałem o brunetce. Cały dzisiejszy dzień miałem przed oczami jej twarz i spojrzenie, które na chwilę udało mi się pochwycić.

- Matko, jaki ze mnie idiota. – jęknąłem.

Cały dzień się dzisiaj obwiniam o to co się stało i robię sobie wyrzuty sumienia. Spodobała mi się ta dziewczyna… I to bardzo. Ale już jej pewnie nigdy nie zobaczę, tym bardziej, że nawet nie wiem jak ma na imię. – Z tym beznadziejnym i smutnym, ale realnym nastawieniem usnąłem.

****

- Jesteś śliczna. – mówiłem trzymając jej twarz w dłoniach. Dzieliło nas kilka centymetrów.

- A ty przystojny. – odparła figlarnie się uśmiechając.

- Podobasz mi się. – patrzyłem jej głęboko w oczy i czułem jakby oprócz nas nic innego nie istniało. – Bardzo.. – szepnąłem, zbliżając swoje usta do jej delikatnych warg. Niczego w tym momencie nie pragnąłem tak jak pocałunku z tą przepiękną brunetką. Chciałem poczuć już smak jej warg. Poczuć jej bliskość. Jedną ręką objąłem ją w talii, a drugą zagarnąłem jej kosmyk włosów za ucho. – Bardzo… - szepnąłem jeszcze raz i zbliżyłem się do niej tak, że nasze wargi dzieliło kilka milimetrów. Zamknąłem oczy i…

- Zayn, wstawaj!!! – do mojego pokoju wparował Harry.

- Styles, nienawidzę cię. – syknąłem zrezygnowany.

- A co ja ci takiego zrobiłem? – spytał smutny.

- Przerwałeś mi cudowny sen! – wydarłem się na niego.

- Śniła ci się zbiorowa orgia? – spytał śmiejąc się.

- Nie idioto. – zaśmiałem się z jego pytania. – Śniła mi się dziewczyna z centrum. – powiedziałem rozmarzony. – No wiesz to z którą urządziłem sobie ciekawą wymianę zdań. – skrzywiłem się.

- Malik się zakochał! – krzyknął i zaczął skakać mi po łóżku.

- Wcale się nie zakochałem! – odkrzyknąłem, jednak bez pewności, że to co mówię jest prawdą. To była raczej odpowiedź na zasadzie zrobienia mu na złość i zaprzeczenia. Bo w sumie różnica między zakochaniem, a miłością do kogoś jest duża i w odróżnieniu do tego drugiego, zakochać jest się łatwo.

- Właśnie widzę. – odpowiedział i usiadł obok mnie. – Wiesz jakie miałeś maślane oczka jak o niej mówiłeś? – zaśmiał się i zrobił minę kota ze shreka, żeby sparodiować moje wcześniejsze zachowanie.

- Wcale nie miałem takiej miny. – powiedziałem naburmuszony.

- Oj miałeś… Nasza gwiazdeczka się zakochała. – zaśmiał się loczek.

- Wal się! – mruknąłem. – I tak już jej nigdy nie spotkam. – powiedziałem smutny.

- No… - zastanowił się na chwilę. – Co fakt, to fakt. Już jej nie spotkasz. – odpowiedział bez emocji.

- No dziękuję ci przyjacielu za wsparcie. – prychnąłem. – Jednak nikt tak nie potrafi pocieszyć jak ty. – powiedziałem sarkastycznie.

- Jestem szczery. – odparł.

- To zachowaj sobie tą szczerość dla siebie. – powiedziałem nadal zasmucony. – I apropo szczerości, to gdzie byłeś wczoraj, co? – spytałem przypominając sobie o wczorajszym wyjściu Hazzy.

- Śniadanie jest. – odwrócił kota ogonem i chciał wyjść z mojego pokoju.

- Nie tak prędko. – zatrzymałem go. – Gadaj! – powiedziałem, a on się zaczerwienił.

- Sam mówiłeś, że mam sobie zachować dla siebie swoje szczerości. – wywinął się i wystawił mi język.

- Ale nie takie szczerości. – odpowiedziałem z uśmiechem. – No słucham.. Jak na spowiedzi. – zaśmiałem się.

 

*Harry*

- Miło cię znów widzieć. – uśmiechnąłem się i cmoknąłem blondynkę w policzek na przywitanie. Dziewczyna odwzajemniła gest i lekko się zarumieniła. Wczoraj po spotkaniu też pożegnaliśmy się w ten sposób. Uśmiechnąłem się w myślach na wspomnienie wczorajszego popołudnia.

- Wzajemnie. – ukazała w uśmiechu szereg białych, równych zębów.

- Idziemy w jakieś konkretne miejsce, czy gdzie nas nogi poniosą? – spytałem.

- Hmm… No nie wiem. A jak wolisz? – odpowiedziała pytaniem na pytanie uśmiechając się przy tym słodko.

- A jest tu w pobliżu jakieś kino? – spytałem. Kino na randkę to niezły pomysł. Jeśli uda mi się ją namówić na horror, to ten wieczór będzie ciekawy. Uśmiechnąłem się w duchu.

- Tak, jest jedno, całkiem niedaleko. – powiedziała z entuzjazmem i ruszyliśmy w drogę.

- Słuchaj… Chciałam cię o coś spytać. – powiedziała po chwili ciszy, lekko przygryzając dolną wargę.

- Pytaj o co chcesz. – uśmiechnąłem się pogodnie.

- Więc.. Ten Zayn, on zawsze taki jest? – spytała, a ja poczułem się zupełnie zbity z tropu.

- Jaki?

- No… Nieprzyjemny, chamski, bezczelny.. – mówiła..

- A o czym mówisz? – zapytałem.

- Wczoraj na podpisywaniu autografów byłam razem z przyjaciółką i jej siostrą. Tyle, że się rozdzieliłyśmy i Emily opowiadała mi, że miała niezbyt przyjemną rozmowę z twoim przyjacielem. – ciągnęła, a ja przypomniałem sobie o co chodzi. To niemożliwe, że dziewczyna dla której Malik stracił głowę, jest przyjaciółką Caroline.

- Aaa… Już wiem o czym mówisz. To była twoja przyjaciółka?! – spytałem nie mogąc uwierzyć jakie Zayn ma szczęscie. – Brunetka z dzieckiem? – dopytywałem.

- To dziecko, to Sophie, jej siostra. – powiedziała Caroline.

- Wiem, wiem.. Wczoraj wykrzyczała to Zaynowi. – powiedziałem. Czyli to ta sama dziewczyna! No to właśnie zacząłem wierzyć w przeznaczenie. – Wiesz… W zasadzie to pierwszy raz widziałem Malika w takiej akcji. Nie mam kompletnie pojęcia co mu odbiło. Ale szybko mu przeszło, bo już wczoraj zmienił nastawienie. – mówiłem broniąc przyjaciela i starając się oczyścić mu konto, a blondynka przyglądała mi się z zainteresowaniem.

- Co masz na myśli? – spytała.

- Dzisiaj jak z nim gadałem to.. Jakby to ująć. Strasznie żałuje tego co zrobił i jest mu mega przykro i chyba zauroczyła go ta twoja przyjaciółka. – powiedziałem i oboje się uśmiechnęliśmy. Założę się, że myślimy właśnie o tym samym.

- Myślisz o tym co ja? – spojrzała na mnie z nadzieją. Ta dziewczyna jest dla mnie stworzona!

- Chyba tak. – uśmiechnąłem się.

- Mam plan. – powiedziała z chytrym uśmiechem, po czym zaczęła coś mi szeptać na ucho.

- Dziewczyno! Jesteś genialna! – krzyknąłem i podniosłem ją i zakręciłem wokół własnej osi. Śmiała się jak małe dziecko na karuzeli w wesołym miasteczku. Ma taki piękny i pełen szczęścia uśmiech. I śliczne, delikatne, pełne usta, w które miałem teraz ogromną ochotę się wpić.

 

 

~*~
 
Jest i rozdział 2 ;D Co sądzicie o opowiadaniu?
+Jak myślicie, na jaki pomysł wpadła Caroline? ^^
 
+ Dziękuję wam bardzo za komentarze ;* <3
 
+Podoba wam się pomysł wstawiania pod jednym rozdziałem fragmentu drugiego?
 
~*~
 
- Gdzie idziemy? – spytałam.
- A to jest niespodzianka. – odparła. – A właśnie, propo niespodzianki, to zamknij oczy. – powiedziała i przewiązała mi oczy chustą.
- Chcesz mnie zabić czy porwać? – zaśmiałam się.
- To drugie. – powiedziała i słyszałam tylko, że pisze do kogoś smsa.
- Caroline, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że ja z zawiązanymi oczami, daleko nie dojdę? – spytałam sarkastycznie i czekałam, aż blondynka złapie mnie za rękę, żeby mnie jakoś poprowadzić.
- Ach.. Fakt. – dodała i zachichotała.
 
;)

5 komentarzy:

  1. ja cież pierdzielesz !
    chce kolejny <3
    niesamowity <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne opowiadanie :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne *.* wiem ze to dopiero początek, ale zostałam nominowana do Liebster Award oraz ja nominowałam Ciebie ; ) więcej dowiesz się na http://onedirection-anotherworld-story.blogspot.com/ Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń