piątek, 1 marca 2013

Rozdział 5 - To ona rani mnie.


Miesiąc później

*********
*Oczami Emily*

- Cześć chłopcy! – krzyknęłam wchodząc do kuchni. Przez te półtora miesiąca znajomości nauczyłyśmy się już, że możemy wchodzić tu bez pukania.  – A ty to kto? – spytałam widząc… dziewczynę stojącą w kuchni w bluzce.. Zayna?

- Perrie. – uśmiechnęła się. – Miło mi. – podała mi rękę.

- Emily. – odpowiedziałam nieufnie, zaskoczona całą sytuacją. – Co tu robisz? – spytałam.

- Śniadanie. – odparła beztrosko blondynka, schylając się do szafki, tak, że koszulka podsunęła się do góry i odsłoniła jej połowę pupy.

- Ekhem.. – odchrząknęłam. – Co się stało z twoją dolną częścią garderoby? – zapytałam próbując jakoś delikatnie zwrócić jej uwagę. Zaśmiała się głupio i zrobiła minę w stylu „To nie jedyna rzecz, której wczoraj na sobie nie miałam”. Spojrzałam na nią zniesmaczona i wyszłam bez słowa z kuchni. Udałam się do pokoju Niallera. – Wstawaj śpiochu. – powiedziałam, jednak chłopak nie zareagował.. Spał jak zabity. – Niall.. – powtórzyłam, jednak blondyn nadal nie reagował. Koło jego łóżka zauważyłam butelkę z wodą mineralną. Idealnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wzięłam ją. Odkręciłam korek i.. W 3 sekundy cała zawartość butelki znalazła się na Horanie, który wyglądał na nieźle przerażonego. Wybuchłam śmiechem, jednak gdy zauważyłam minę chłopaka, do którego już dotarło kto zrobił mu basen w łóżku zaczęłam uciekać. Wybiegłam z jego pokoju i popędziłam schodami na dół. Oczywiście nie przestając się śmiać, więc wszyscy w domu już wiedzieli, że tam jestem.

- Zabiję cię!! – krzyczał za mną Niall.

- Co mu zrobiłaś? – spytał Harry siedzący na kanapie w salonie.

- Zaraz zobaczysz. – wykrztusiłam śmiejąc się, a chwilę później blondyn zbiegł za mną po schodach. Hazz wybuchnął śmiechem, a Niall zgromił go wzrokiem, po czym wrócił do gonienia mnie. Biegaliśmy wokół kanap w salonie, a ja i loczek śmialiśmy się tak, że cała reszta przyszła do salonu, żeby zobaczyć co się dzieje.

- Mam Cię!! – krzyknął łapiąc mnie w talii. – Teraz ty troszkę zmokniesz. – zaśmiał się i przerzucił mnie przez bark.

- Co ty mi chcesz zrobić? – spytałam przerażona, jednak nadal się śmiejąc.

- Mały orzeźwiający prysznic z rana. – zaśmiał się i wyszedł do ogrodu. Chłopcy szli za nami śmiejąc się w niebo głosy.

- Nie, nie, nie, Horan nie! – krzyczałam kiedy zbliżaliśmy się do basenu. – Ja mam su.. – nie zdążyłam dokończyć, bo wylądowałam w wodzie. – kienkę. – dodałam, po wynurzeniu.

- Uuu… Niezłe widoki. – zaśmiał się Lou. Spojrzałam w dół.. Cholera! Moja biała sukienka prześwitywała teraz tak jakbym jej w ogóle nie miała. Zanurzyłam się po szyję w wodzie.

- Zabiję cię! – krzyknęłam do blondyna, który płakał ze śmiechu, zwijając się na trawie. – Zimno mi. – powiedziałam, bo woda w basenie nie była zbyt ciepła, a był już wrzesień, więc na dworze nie było już upałów.

- To wyjdź z tej wody. – zaśmiał się Harry, a ja spojrzałam na niego bykiem.

- Twoje niedoczekanie. – mruknęłam. Chłopcy stali w piątkę nad basenem i śmiali się ze mnie, po chwili zauważyłam też, że obok Zayna stoi blondynka, którą dziś rano miałam wątpliwą przyjemność poznać i obejmuje go od tyłu w pasie. Próbowałam nie zwracać na to uwagi, jednak coś mnie w tym widoczku denerwowało. – Może by mi któryś z 5 idiotów podał ręcznik zanim zamarznę, co? – powiedziałam wkurzona.

- Wyjdź z basenu i sobie weź.. Wiesz gdzie jest łazienka. – powiedział Zayn.

- Bardzo chętnie bym to zrobiła, gdyby nie fakt, że moja sukienka aktualnie, hmm… Wygląda jakby jej nie było! – krzyknęłam. – A nie dam wam tej satysfakcji i nie będę paradowała tu w bieliźnie! – dodałam trzęsąc się z zimna.

- Serio myślisz, że nie mamy lepszych widoków niż ty w bieliźnie? – spytał kąśliwie Malik.

- Ty zapewne wczoraj wieczorem miałeś bardziej wyuzdane widoki, ale czy lepsze to bym nie powiedziała. – odgryzłam mu się.

- Zapewniam cię, że tak. – odpowiedziała Perrie i przytuliła się do Zayna. Mimo, że woda była zimna, to we mnie coś zawrzało.

- Każdy ma inny gust. – powiedziałam. – Są tacy, którzy wolą się postarać o dziewczynę, a są i tacy, jak widać na załączonym obrazku, którzy wolą łatwe panienki. – dodałam z fałszywym uśmiechem. – Niall podaj mi ręcznik, proszę. – zwróciłam się do blondyna. Perrie patrzyła na mnie z nienawiścią, a Zayn jakoś nie palił się do obrony, ani swojego dobrego imienia, ani swojej „dziewczyny”. Po chwili wrócił Nialler, pomógł mi wyjść z basenu i okrył mnie ręcznikiem.

- Teraz jesteśmy kwita. – zaśmiał się i objął mnie w celu ogrzania.

- Nie. – odparłam. – Ja byłam bardziej mokra, więc będziemy kwita jak mi usmażysz naleśniki. – zaśmiałam się.

- Przecież on je prędzej zje niż usmaży. – zaśmiał się Liam.

- Wierzę w jego silną wolę. – powiedziałam. – A ja tymczasem idę się doprowadzić do ładu. Aaa… Nialler jako, że moje rzeczy nie nadają się do użytku, to znajdę sobie coś w twojej szafie. – dodałam i poszłam na górę.

        Weszłam do łazienki Niallera, a tam zdjęłam z siebie wszystkie mokre rzeczy. Wzięłam suchy ręcznik z szafki i dokładnie się nim wytarłam. Spojrzałam w lustro na swój rozmazany makijaż i zaśmiałam się sama z siebie. Ogarnęłam się trochę i chciałam ubrać z powrotem i… właśnie przypomniało mi się, że nie mam w co. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju blondyna. Podeszłam do jego szafy i wyciągnęłam z niej dresy i za duży T-shirt z koniczynką. Kiedy wracałam do łazienki, drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich Niall. No tak, w sumie to jego pokój. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy i zarumienił się.

- Niall.. – ochrzaniłam go. – Jeśli już się na mnie gapisz to rób to mniej perfidnie, co?

- A.. Tak sory. – odpowiedział zaczerwieniony, nadal nie mogąc oderwać ode mnie wzroku. – Yyy.. – jąkał się. – Naleśniki już są. – powiedział w końcu.

- Jak się ubiorę to zejdę. – zaśmiałam się i wróciłam do łazienki.

- Pyszne naleśniczki. – uśmiechnęłam się na widok jedzenia, które przygotował dla mnie Niall. – Ale jak będę chora to uroczyście ci oświadczam Horan, że będziesz mnie niańczył. – dodałam, patrząc na niego surowo.

- Z przyjemnością. – uśmiechnął się i usiadł obok mnie.

- Nie wiesz na co się godzisz. – zaśmiałam się.

- Stary, wyjdziesz z siebie i staniesz obok, po 10 minutach. – powiedział Zayn, który wyrósł w kuchni, nie wiadomo skąd.

- A skąd ty to niby możesz wiedzieć? – spytałam go niemiło. – Nie miałeś przyjemności spędzenia ze mną nawet 5 minut sam na sam. – uśmiechnęłam się sztucznie.

- Na moje szczęście. – odpowiedział z równie sztucznym uśmiechem.

- Raczej na moje. – dodałam.

- Nie wydaje mi się. – wtrąciła się Perrie, która nie wiadomo co miała do powiedzenia w tej sprawie.

- A mnie nie wydaje się, żeby ktokolwiek pytał cię o zdanie. – powiedziałam, a Niall uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.

- Ciebie również. – powiedział Zayn.

- Przypominam, że to ty wtrąciłeś się do rozmowy. – odpowiedziałam. – I dzięki za naleśniki Niall, ale chyba straciłam apetyt. – dodałam i wyszłam z kuchni, kierując się w stronę przedpokoju. – Ja już lecę. – powiedziałam chłopakom siedzącym w salonie przed telewizorem.

- Tak szybko? – spytał Harry.

- Tak, przypomniało mi się coś. – skłamałam na szybko, kątem oka patrząc na Zayna, który chyba zrozumiał o co mi chodziło. – Poza tym, nie będę wam przeszkadzać. – dodałam, chwytając torebkę z wieszaka.

 

*Oczami Zayna*

- Odwaliło ci?! - krzyknął Niall, jakąś chwilę po tym jak Emily wyszła z domu.

- O co ci chodzi? – spytałem.

- Mi o co chodzi? To ty się zachowujesz jak idiota skończony! Po cholerę zaczynasz takie sprzeczki? – spytał ostro wkurzony, a ja wzruszyłem ramionami.

- To ona zaczęła z docinaniem. – odpowiedziałem.

- A ty skończyłeś mega chamską odzywką. Gratulacje Malik, ciekaw jestem kiedy Emily znów nas odwiedzi, bo gdyby mnie ktoś dał mocno do zrozumienia, ze nie jestem u niego mile widziany, to już bym się tam raczej nie pojawił. – dodał wściekły. – Jesteś kretynem. – skwitował i wyszedł z kuchni.

- Nie przejmuj się kochanie. – Perrie przytuliła się do mnie. – Należało się tej suce. – dodała i chciała mnie pocałować.

- Nie mów tak o niej! – wrzasnąłem na nią.

- O co ci chodzi? Sam jej dokuczasz. – spytała zdziwiona.

- Ale nie wolno ci o niej tak mówić!  - odsunąłem się od niej.

- Mnie jakoś tak nie broniłeś. – dodała wkurzona i wyszła z kuchni. Walnąłem pięścią w stół.

- Cholera. – powiedziałem sobie pod nosem i wyszedłem na taras zapalić. Za każdym razem kiedy widzę Emily coś we mnie wariuje. Szybciej bije mi serce, robi mi się ciepło, staję się dziwny. Nie czuję się tak pewny siebie jak przy jakiejkolwiek innej dziewczynie. Za każdym razem gdy ją widzę, mam ogromną ochotę ją przytulić. Trzymać ją w ramionach, blisko siebie, czuć jej ciepło, jej zapach. Uwielbiam patrzeć na jej uśmiechniętą twarz. Ma cudne niebiesko-szare oczy, w które co spojrzę to czuję się jakbym przenosił się do innego wymiaru. Uwielbiam jej melodyjny głos, jej usta, pełne i kształtne, jej długie, czarne włosy.. A jak widzę ją, wygłupiającą się z Niallerem, to po prostu coś mnie trafia. Czuję w środku zazdrość, ogromną zazdrość. Zaczynam dosłownie się gotować, mam ochotę coś rozwalić. Zawsze przed snem o niej myślę. Zastanawiam się co teraz robi, co robiła w ciągu dnia, czy ona tez czasem o mnie myśli..

- Co cię gryzie? – spytał Liam siadają obok mnie. – I skończ palić to gówno. – dodał wyrywając mi z rąk papierosa i odgaszając go w popielniczce.

- Ej, to było jeszcze pół fajki! – zbulwersowałem się i wyciągnąłem kolejnego papierosa z paczki.

- Śmierdzisz później. – powiedział. – Co ci odbiło, że się tak zachowujesz?

- Nic. – mruknąłem i zaciągnąłem się dymem.

- Widzę właśnie. – powiedział. – Normalnie się tak nie zachowujesz, co jest? – dociekał dalej Daddy.

- Stary daj mi spokój. – mruknąłem.

- Nie Zayn, bo zachowałeś się jak dupek i zraniłeś Emily.

- To ona rani mnie. –powiedziałem.

- Pewnie, zrzucaj na nią winę. Wiesz co Zayn, wcale się nie dziwię, że ci dzisiaj docinała. – dodał i wrócił do domu.

- Do dupy z tym wszystkim! – wrzasnąłem i uderzyłem pięścią w ścianę, tak mocno, że rozwaliłem sobie kostkę.

*kilka dni później*

        Chłopaki wymyślili, żebyśmy zrobili sobie grilla i zaprosili dziewczyny. Nie miałem kontaktu z Emily od naszej ostatniej „miłej” rozmowy. Jest mi głupio i źle z tym co jej powiedziałem, ale jednocześnie nie umiem do niej zadzwonić i jej przeprosić. Czuję się jakbym był… zablokowany. Jak dzisiaj przyjdą, to spróbuję z nią pogadać.

***********************************************************

Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nawet jak miałam już czas, aby napisać coś nowego, to brakowało mi weny.. Nie wiem kiedy wstawię kolejny rozdział, bo 1 zaczęła mi się szkoła i muszę się za nią porządnie wziąć, 2 nie wiem czy mój przebłysk weny będzie trwał dłużej niż dziś. ;P
Mam nadzieję, że wam się podoba, osobiście jakoś nie mam zdania na temat tego rozdziału... No coż, ode mnie to tyle. ;)
Liczę na komentarze.

3 komentarze:

  1. uhuhuhuhhuhuhhuhuhu
    zajebisty <3
    wspaniały ^^
    mega <3
    czekam nn ;*
    Całusyy Lola *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak się cieszę że w końcu dodałaś kolejny rozdział. Nie mogłam się doczekać. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Uwielbiam motyw "kto się czubi ten się lubi". Z niecierpliwością czekam na kolejny :) Już nie mogę doczekać się tego grilla, pewnie będzie się działo. :)

    OdpowiedzUsuń