*Emily*
- Mam dla ciebie propozycję
nie do odrzucenia. – wysapała blondynka, gdy tylko wpadła do mojego domu.
- Kolejny genialny pomysł? –
spytałam patrząc na nią spode łba. Fakt, że minął już tydzień od feralnej
rozmowy w centrum handlowym, nie zmienił mojego nastawienia do ‘świetnych’
pomysłów panny Grey.
- Ten będzie serio genialny,
uwierz mi… - mówiła usiłując unormować oddech.
- No musi być serio
genialny, skoro tu biegłaś. – spojrzałam na nią.
- Tak. Więc dzisiaj cały
swój dzień oddajesz w moje ręce. – powiedziała uśmiechnięta.
- Okey, mam tylko nadzieję,
że uwzględniłaś Sophie w swoim planie. – powiedziałam.
- Twoja idealna przyjaciółka
już się wszystkim zajęła. – mówiła dumna z siebie.
- To mów jaki jest ten twój
cudny plan na dziś.
- Masz 10 minut, żeby się
ubrać jak na… - zamyśliła się. – Ubierz się normalnie, ale ładnie jak zawsze. –
dodała.
- Co ty kombinujesz Grey? –
spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Spodoba ci się. –
powiedziała uśmiechnięta.
- No nie wiem.. Ostatni twój
super plan jakoś nie przypadł mi zbytnio do gustu. – powiedziałam wspominając
wymianę zdań z mulatem.
- Powiedzmy, że teraz chcę
to naprawić. – powiedziała, wchodząc za mną po schodach na górę i udając się od
razu do mojej szafy. – To. – powiedziała
wymachując mi przed twarzą rzeczami.
- To idź jeszcze ubrać małą,
a ja w tym czasie się ogarnę. – zasugerowałam.
- A, nie, nie, moja droga.. – zaprotestowała –
Sophie będzie dzisiaj robiła co innego. – powiedziała z iskierką w oczach.
- Co? – spytałam poważnie.
Ja mogę się dać wmanewrować w jakieś głupie pomysły Caroline, ale jeśli chodzi
o moją siostrzyczkę, muszę mieć 100% pewności co, gdzie i jak.
- Moja mama się nią zajmie.
– uśmiechnęła się. – Więc niczym się nie martw, Soph będzie pod dobrą opieką. –
klasnęła w dłonie, zadowolona. Caroline i jej rodzice, to jedyne osoby, którym
mogę zostawić Sophie pod opiekę, nie martwiąc się czy wszystko jest okey.
Związałam włosy w szybkiego koka, bo tak było mi najlepiej w
gorące dni, lekko się umalowałam, a górną powiekę pociągnęłam kredką.
- Sophie. – weszłam po 10
minutach do pokoju siostrzyczki. – Jedziesz dzisiaj do cioci, cieszysz się? –
spytałam, a mała od razu odłożyła lalki, którymi się bawiła i stała w gotowości
do wyjścia.
- Świetnie. – blondynka,
była cała przepełniona energią i entuzjazmem. Aż za bardzo. Zaczynałam się
zastanawiać co ona kombinuje.
Po 20 minutach odprowadziłyśmy Sophie do rodziców Caroline i
ruszyłyśmy w nieznanym mi kierunku.
- Gdzie idziemy? – spytałam.
- A to jest niespodzianka. –
odparła. – A właśnie, propo niespodzianki, to zamknij oczy. – powiedziała i
przewiązała mi oczy chustą.
- Chcesz mnie zabić czy
porwać? – zaśmiałam się.
- To drugie. – powiedziała i
słyszałam tylko, że pisze do kogoś smsa.
- Caroline, czy ty sobie
zdajesz sprawę z tego, że ja z zawiązanymi oczami, daleko nie dojdę? – spytałam
sarkastycznie i czekałam, aż blondynka złapie mnie za rękę, żeby mnie jakoś
poprowadzić.
- Ach.. Fakt. – dodała i
zachichotała.
- Co ty się tak cieszysz
Grey? Hmm… - spytałam.
- Oj cicho bądź. Zobaczysz.
– odpowiedziała. – Mogę ci tylko obiecać, że dzisiejszy dzień i wieczór, będą
najlepszymi godzinami w twoim życiu. – zaśmiała się.
- Już się boję. – jęknęłam.
*Harry*
- Chłopaki ogarnijcie tu
trochę. Zaraz mamy mieć gości. – powiedziałem schodząc do salonu.
- Co ty kombinujesz z tymi
gośćmi? – zapytał mulat, wnikliwie mi się przyglądając. Od wczoraj wieczora,
kiedy powiedziałem mu, że mam dla niego niespodziankę, łazi za mną jak małe
dziecko i wciąż o to pyta.
- Niespodzianka. – odparłem
i wystawiłem mu język.
- Jak jeszcze raz użyjesz
tego słowa to ci coś zrobię. – powiedział poirytowany, ale nie ze złości, tylko
z ciekawości. Tak, tak, Zayn Malik to chyba najbardziej ciekawska osoba jaką
znam.
- Spokojnie. Jak zobaczysz o
co chodzi, to mi do końca życia będziesz dziękował na kolanach.
- Uuu… On musi mieć niezłą
tą niespodziankę, skoro jest tak pewien, że będziesz mu dziękował. – wtrącił
Lou.
- Oj tak… - zaśmiałem się
szyderczo. Kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi. – Ja otworzę. Czekajcie w salonie.
– uśmiechnąłem się i poszedłem. – Witam piękne panie. – powiedziałem
wyszczerzony od ucha do ucha. Nie wiem czy bardziej z powodu, że przyszła
Caroline, czy tego jaką Malik za chwile będzie mieć minę. Cmoknąłem
blondynkę policzek, a w zasadzie to
bliżej ust niż policzka.
- To moja przyjaciółka
Emily. – powiedziała Caroline i odwiązała brunetce chustę, która zasłaniała jej
wcześniej widoczność. Dziewczyna była zdziwiona, bardzo zdziwiona. Jednak jej
mina chyba nie do końca wyrażała pozytywne zaskoczenie.
- Miło poznać. –
uśmiechnąłem się i podałem jej rękę. – Harry. – dodałem. Wymusiła uśmiech.
- Emily. – powiedziała
krótko i spojrzała na przyjaciółkę. – To jest ten twój genialny pomysł? –
syknęła zabijając blondynkę wzrokiem.
- Zapraszam dalej. –
powiedziałem, próbując trochę rozładować napięcie jakie się między nimi
wytworzyło. Widziałem, że Emily nie jest zbyt zadowolona z tej wizyty, jednak
Caroline pociągnęła ją za rękę i poszły razem ze mną do salonu. – Przedstawiam
wam Caroline i Emily. – wyszczerzyłem się w stronę chłopaków.
*Zayn*
- Przedstawiam wam Caroline
i Emily. – powiedział loczek, a ja spojrzałem w stronę gości. O… Mój.. Boże… To
nie może być ona?! Nie wierzę, że Harremu udało się znaleźć tą dziewczynę z
centrum! Tą blondynkę kojarzyłem, bo Hazza robił do niej maślane oczka. Jednak
widokiem brunetki byłem kompletnie zszokowany. Nie wierzę, że widzę ją po raz
drugi. Uśmiechnąłem się po chwili, kiedy dotarło do mnie, że dziewczyny mnie
obserwują, a ja prawdopodobnie mam otwartą z szoku szczękę. Blondynka,
podejrzewam, że Caroline, bo to o niej nawijał Hazza przez ostatni
tydzień, była cała rozpromieniona i
uśmiechnięta. Jednak brunetka, jak wnioskuję Emily nie wyglądała na zadowoloną.
No, ale chyba by tu nie przychodziła gdyby nie chciała? Mam rację?
- W końcu poznałem twoje
imię. – podszedłem do niej uśmiechnięty i ująłem jej dłoń, lekko ją całując. –
Więc, może zacznijmy tak jak powinniśmy byli na rozdawaniu autografów. Ja
jestem Zayn. – dokończyłem, jednak ona nie wyglądała na zbyt wzruszoną moją
przemową.
- Odpuść sobie fałszywe
bycie miłym. – skwitowała. Przyjaciółka stuknęła ją lekko w bok, a do mnie
uśmiechnęła się przepraszająco.
- Miło mi cię poznać,
Caroline. – odwzajemniłem uśmiech i podszedłem do blondynki. – Harry sporo o
tobie mówił. – dodałem, a ona się zarumieniła.
*Emily*
Nienawidzę jej! Nienawidzę!
Jak mogła wymyślić coś aż tak głupiego?! Grr… Jak Caroline mogła wpaść na tak beznadziejny
pomysł?! Ona miewała już głupie pomysły, ale patrząc na to teraz, to wszystkie
najgłupsze, były cudowne w porównaniu z tym. Jak ona mogła mnie przyprowadzić
do domu chłopaków?! Do Zayna, na którego byłam tak wściekła! Co jej odbiło?!
- Caroline możemy zamienić
słówko? – spojrzałam na nią wymownie, kiedy usiedliśmy już wszyscy w salonie.
Wstała i obie udałyśmy się do kuchni. – Odbiło ci?! – syknęłam na przyjaciółkę.
– Co ci do cholery przyszło do głowy?! Jakim cudem mogłaś wpaść na aż tak głupi
pomysł?! – mówiłam cicho, ale tonem jakbym się z nią kłóciła i gestykulowałam
rękami. – Po co mnie tu przyprowadziłaś? – spytałam wściekła.
- Chciałam, żebyś go lepiej
poznała. – mówiła broniąc się.
- Uwierz mi, że wystarczyło
mi poznawania go po spotkaniu w centrum!
- Em, nie wiesz jaki on
jest. – mówiła broniąc chłopaka. No ja chyba śnię, ona go jeszcze broni?!
- A ty wiesz? – spytałam
nabuzowana.
- Emily, daj mu szansę…
Spróbuj go poznać. – prosiła.
- Jestem tu pierwszy i
ostatni raz. – powiedziałam krótko i wróciłyśmy do salonu.
- Jeszcze się przekonamy. –
mruknęła pod nosem blondynka, a ja zmroziłam ją wzrokiem.
- To co macie ochotę robić
dziewczyny? – spytał Lou.
- Jest śliczna pogoda, może
skoczymy nad morze? – zaproponował Liam.
- Świetny pomysł. –
powiedział Niall, a Lou, Zayn i Harry mu zawtórowali.
- No może i świetny, ale ja
nie mam kostiumu. – powiedziałam.
- Masz. – uśmiechnęła się
szeroko blondynka. – Wzięłam go z twojej szafy. – zaśmiała się.
- To co, jedziemy? – spytał
Louis.
- Niech wam będzie. –
odpowiedziałam.
Samochód prowadził Lou, obok niego siedział Liam, z tyłu
Harry i Caroline, oraz ja, między Niallem i Zaynem. Oddałabym wszystko, żeby
jego miejsce zajął ktokolwiek inny, jednak wydaje mi się, że mulat już
zaplanował, że będzie siedzieć obok mnie. Bo gdy tylko wsiadłam do auta, on
wsiadł zaraz za mną i usiadł tuż obok mnie, wyszczerzając się.
- Ile masz lat Emily? –
spytał Niall.
- Kobiet się o wiek nie
pyta. – zaśmiałam się. – 19 – dodałam.
- Ooo… To tyle co ja. –
uśmiechnął się i mnie przytulił. Niall jest bardzo pogodnym, zabawnym i miłym
chłopakiem. Znamy się zaledwie godzinę, a on mnie traktuje jak swoją
przyjaciółkę z dzieciństwa. Dobrze się czuję w towarzystwie takich osób.
Polubiłam tego blondaska. – Studiujesz? – dopytywał.
- Tak. – uśmiechnęłam się.
- A co?
- A co ty taki ciekawski
jesteś. – zaśmiałam się pogodnie. – Fotografię. – odpowiedziałam.
- Wow… Ale fajnie. –
zachwycił się. – Pokażesz mi jakieś swoje zdjęcia?
- Wejdź do jej pokoju to
dostaniesz oczopląsu od tych zdjęć. – zaśmiała się moja przyjaciółka. – Ma całe
ściany poobklejane… Najstarsze zdjęcia to chyba te sprzed 4 lat, co Em? –
kontynuowała.
- Jakoś tak. – uśmiechnęłam
się wspominając, jak 4 lata temu w wakacje robiłyśmy sobie zdjęcia. Wtedy
traktowałyśmy to jak dobrą zabawę, choć zdjęcia wyszły naprawdę niezłe. Wtedy
mówiłam, że kiedyś będę studiować fotografię. A teraz proszę… Właśnie spełniam
swoje marzenie. Pamiętam jak na koniec wakacji mama powiedziała mi, że jest w
ciąży i jak to wtedy przyjęłam. Popłakałam się, bo dla mnie to było straszne.
Miałam mieć siostrę o ponad 14 lat młodszą. Miałam mieć małego, płaczącego
bachora w domu. Przypomniałam sobie tamte wakacje z rodzicami i łezka zakręciła
mi się w oku.
- Emily. – przyjaciółka
wstała ze swojego siedzenia i przytuliła mnie mocno. – Nie myśl teraz o tym. –
wyszeptała mi do ucha, a ja próbowałam zmienić bieg swoich myśli.
- A ty Niall podobno grasz
na gitarze? – próbowałam zmienić temat.
- Mhm. – przytaknął
uśmiechnięty.
- Więc w zamian za
obejrzenie moich zdjęć liczę na jakąś specjalną piosenkę. – uśmiechnęłam się.
*Caroline*
Przez tydzień spotykaliśmy się z Harrym codziennie i muszę
powiedzieć, że naprawdę mocno się do siebie zbliżyliśmy. Dobrze się z nim
dogaduję i cały czas mamy tematy do rozmów.
Jedną
z rzeczy, które przez ten tydzień były głównym tematem naszych rozmów była
niespodzianka dla Zayna i Emily. Podejrzewałam, że przyjaciółka nie zareaguje
zbyt entuzjastycznie na ponowne spotkanie mulata. Jednak Harry cały czas mówił
mi, że widzi że Zayn naprawdę cały czas myśli o Em i o tym co zrobił. I po
opowieściach loczka, trzeba mu przyznać rację, wygląda na to, że Malik zadłużył
się w mojej przyjaciółce. Kiedy Emily opowiedziała mi o ich ostrej wymianie
zdań w centrum, faktycznie miałam trochę inne zdanie o Zaynie, jednak kiedy
Harry mi o nim opowiadał, o jego charakterze, o tym jaki jest i jak się
zachowuje… Stwierdziłam, że to dobry facet dla Emily i ja ich ze sobą zeswatam.
Choćby ona mówiła co innego ja i tak wiem, że prędzej czy później coś między
nimi zaiskrzy. Patrząc na obecne zachowanie mojej przyjaciółki to raczej opcje
później jest bardziej prawdopodobna. – zaśmiałam się w duchu.
- I co, Zayn trochę zmienił
do ciebie nastawienie, co? – spytałam przyjaciółki, kiedy opalałyśmy się na
plaży, a chłopaki byli w wodzie.
- I tak jest dupkiem, a
ciebie zabiję za to. – mruknęła.
- Czemu jesteś aż tak na
niego wkurzona? – spytałam.
- Bo trafił podczas tej
kłótni w mój słaby punkt. – powiedziała cicho, a ja domyśliłam się, że musiał
powiedzieć coś o jej rodzicach.
- Emily, przecież on nie
miał pojęcia. – mówiłam próbując jakoś oczyścić mulata.
- Nie chcę o tym gadać. –
powiedziała.
*Emily*
- Kimkolwiek jesteś odsłoń
mi światło. – powiedziałam nie otwierając oczu, kiedy ktoś stanął nade mną.
- Bardzo chętnie. –
usłyszałam lekko zachrypnięty głos. – Nie słyszałaś, że woda lepiej opala? –
otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą Zayna, który teraz brał mnie na ręce.
- Puść mnie. – syknęłam.
- No nie wiem czy tego
chcesz. – odparł stojąc już w wodzie.
- Odstaw mnie na brzeg. –
zażądałam, patrząc na niego wściekle.
- Ładnie wyglądasz jak się
denerwujesz. – powiedział uśmiechając się.
- Odstaw mnie na brzeg do
jasnej cholery.
- A co z tego będę miał? –
patrzył na mnie.
- Ocalisz swoje marne życie.
– syknęłam.
- Śmierć z ręki tak pięknej
dziewczyny to kusząca propozycja. – uśmiechnął się.
- Mówię po raz ostatni. –
ciągnęłam wściekła – Odstaw mnie na ten pieprzony brzeg. – dodałam patrząc na
niego bykiem.
- Jak dostanę buziaka. –
powiedział uśmiechając się chytrze.
- Prędzej wyląduję w tej
wodzie niż dam ci buziaka. – powiedziałam ironicznie.
- Jak wolisz. – uśmiechnął
się i puścił mnie.
- Aaa!!! Zimna! – darłam
się.
- Sama chciałaś. –
uśmiechnął się triumfująco.
- Wspominałam już, że cię
nie znoszę? – spytałam wściekła, wychodząc na brzeg.
- Coś ci się wymsknęło. –
uśmiech nie schodził mu z twarzy. Udałam się z powrotem na ręcznik, a brunet
położył się tuż obok mnie.
- Będziesz tak za mną łaził
krok w krok? – spytałam.
- Póki mi nie wybaczysz tej
głupiej wymiany zdań w centrum. – powiedział patrząc mi w oczy. – Emily,
przepraszam miałem zły dzień, zachowałem się jak idiota. – mówił. – Nie
chciałem cię zranić. – dodał i złapał mnie za rękę. Przeszedł mnie po ciele
dziwny, przyjemny prąd, jednak odruchowo wyszarpnęłam dłoń.
- Fakt, zachowałeś się jak
idiota. – przyznałam. – Ale wydaje mi się, że to już ci mówiłam. A teraz pozwól
mi się opalać. – dokończyłam. Wiem, że to co powiedziałam było chamskie i
oschłe, ale tak już mam. Kiedy ktoś wkracza na pole uczuć, na którym może mnie
zranić, ja odruchowo odpycham go, tym samym raniąc. Temat mojej rodziny jest
dla mnie wyjątkowo bolący i delikatny, i od razu gdy ktoś go rozpoczyna ja
zachowuję się w ten sam sposób. A rozmowa o naszej kłótni w centrum właśnie do
tego tematu się sprowadzała.
~*~
Co sądzicie o tym rozdziale? ;>
+ Baaaardzo dziękuję za wasze komentarze, bo są one dla mnie mega ważne ;D
+ Tradycyjnie fragment kolejnego rozdziału ;)
~*~
Od dwóch tygodni myślę cały
czas o Emily. O tym czemu się tak zachowuje, czemu trzyma mnie na taki dystans
i jest dla mnie taka chłodna. W stosunku do Nialla zachowuje się zupełnie
inaczej. Wiem, że nawaliłem wtedy w centrum handlowym, ale przepraszałem ją już
za to kilka razy. Za każdym razem gdy ją widzę to zaczyna mi szybciej bić
serce, uśmiech od razu pojawia mi się na twarzy. Ta dziewczyna jest śliczna,
inteligentna i do tego ma temperament. Jest idealna!
- Ej, Romeo. – wyrwał mnie z
zamyśleń Lou. – Zaraz idziemy na wywiad. – upomniał.